Magdalena Grzebałkowska - "Beksińscy"

Podziwiam ogrom pracy reporterskiej Magdaleny Grzebałkowskiej. "Namalowała" obu Baksińskim piękny portret w oparciu o ich dzienniki, listy, wspomnienia rodziny i znajomych, zdjęcia, reprodukcje obrazów. 

Połączyła to, sama pozostając "z boku", przyglądając się swym bohaterom. Czytałam powoli, próbując zgłębić niełatwe życiorysy wybitnego malarza i jego syna, utalentowanego dziennikarza, znawcę muzyki i filmów.
Mgliście pamiętam nieliczne audycje "Trójki pod księżycem", nadawane, jak dla mnie, zbyt późno w nocy, ale to przecież dla Tomasza była najlepsza pora, wstawał po trzynastej.
Autorka swą książką ocaliła pamięć o Beksińskich.

W ostatnim felietonie opublikowanym już po śmierci Tomasz wyliczał to, dla czego warto było żyć. Znalazły się tam m.in. utwory muzyczne, filmy, książka "Miłość w czasach zarazy".
Napisał, że "wszystkie te chwile przepadną w czasie jak łzy w deszczu".

Piszę więcej o synu, bo jego los poruszył mnie chyba bardziej.
Polecam książkę, choć jej lektura nie jest łatwa.
Obrazy, zdjęcia, słowa... Wszystko to na długo pozostaje w pamięci, pojawia się w snach...
Warto!!!

Komentarze