Clive Staples Lewis - "Zaskoczony radością"
Clive
Staples Lewis jest znany głównie jako autor „Opowieści z Narnii”. Pozostawił
też po sobie wiele prac na temat literatury średniowiecznej, dzieł
krytycznoliterackich oraz z zakresu apologetyki chrześcijańskiej.
„Zaskoczony
radością” ma dopisek „moje wczesne lata” i jak autor zaznacza w przedmowie:
”Książka została napisana po części jako odpowiedź na prośby, bym opowiedział,
jak z ateisty stałem się chrześcijaninem…” Tak naprawdę ten temat dominuje w
dwóch końcowych rozdziałach, wcześniej mamy bardzo ciekawą opowieść o
dzieciństwie i młodości Lewisa. Pokazuje on swoją rodzinę, ojca, matkę, która
zmarła, gdy miał 10 lat, brata, z którym tworzył wyimaginowaną krainę Boxen.
Obdarzony ogromną wyobraźnią chłopiec nie czuł się dobrze w angielskich
szkołach prywatnych. Lewis z perspektywy dorosłego opisuje te placówki, nie
szczędząc krytyki. Rozdział przedstawiający pierwszą z nich nosi tytuł „Obóz
koncentracyjny”. Jednocześnie docenia to, czego mógł się w nich nauczyć. Z
sympatią wspomina niektórych nauczycieli i kolegów.
Wiele
miejsca w jego książce zajmują lektury czytane w dzieciństwie i młodości, jest
ich bardzo dużo, autor najlepiej się czuł, czytając, chowając się w bibliotece.
Pisze o „złotych godzinach spędzanych na czytaniu”. Nie był zwolennikiem
grupowych gier sportowych, a sukcesy na tym polu decydowały często o awansie do
szkolnych Gwardzistów. Nie czuł się jednak z tego powodu gorszy, co najwyżej
narażony był czasem na drobne szykany ze strony kolegów.
Dylematy
wieku dziecięcego i młodzieńczego są też u Lewisa związane z problemami wiary.
Początkowa żarliwość w modlitwie, wiara w uzdrowienie matki, strach o zbawienie
zaczynają ustępować. Rozpoczyna się okres fascynacji mitologią nordycką,
celtycką, grecką, rośnie zainteresowanie
teozofią, spirytualizmem, różokrzyżowcami. Prowadzi to do utraty wiary, choć
jednocześnie pojawia się niekiedy chęć doświadczenia „niezaspokojonego
pragnienia, które samo w sobie było godniejsze pożądania niż cokolwiek, co
mogłoby je zaspokoić”. Ten stan nazwany przez autora Radością objawi się w
pełni, gdy „Bóg dopadnie Lewisa”. Pisze o tym jednak bez patosu, w sposób
wyważony i głęboki, w prostych słowach: „Uznałem, że Bóg jest Bogiem, padłem na
kolana i zacząłem się modlić”.
„Zaskoczony
radością” to piękna i mądra lektura, to książka, którą mogę określić mianem
ubogacającej. Czytając, miałam wrażenie uczestnictwa w rozmyślaniach i
rozterkach autora, wierzyłam w szczerość jego wyznań. Podziwiałam jego
literackie i muzyczne zainteresowania, fascynację Wagnerem, mądre refleksje na
temat czytanych lektur.
Książka
C.S.Lewisa może pozwolić samemu
doświadczyć „Radości”, nie ma w niej żadnej gotowej recepty na to, jak żyć, jak
odnaleźć wiarę. To raczej błądzenie, poszukiwanie drogowskazów, dokonywanie
wyborów.
Gorąco
polecam „Zaskoczonego radością”.
Komentarze
Prześlij komentarz