Umberto Eco - "O bibliotece"


Niewielka książka, właściwie książeczka, pięknie wydana, zawiera odczyt wygłoszony 10 marca 1981 roku z okazji dwudziestopięciolecia Biblioteki Miejskiej w Mediolanie, mieszczącej się w Palazzo Sormani.

Umberto Eco zaczyna od przytoczenia fragmentu „Biblioteki Babel” Jorge Luisa Borgesa, w którym biblioteka jest porównana do wszechświata. Następnie autor pisze o funkcjach bibliotek zmieniających się na przestrzeni lat, od gromadzenia zwojów i woluminów, przepisywania, ukrywania, chronienia, odnajdywania do umożliwienia czytania książek.

Proponuje też dziewiętnastopunktowy wzorzec złej biblioteki. W tym fikcyjnym modelu Eco z humorem roztacza wizje bibliotekarzy uważających czytelników za wrogów, nierobów i złodziei, zniechęcających do wypożyczania, pokazuje bibliotekę jako miejsce nieprzyjazne. Po tym żartobliwym wywodzie przechodzi do przedstawienia dwóch bibliotek, które lubi, w Yale i w Toronto. Podkreśla to, że można tam mieć swobodny dostęp do regałów, spędzić w niej cały dzień, wypić kawę, coś zjeść, czytać gazety. Pisze, że wtedy „biblioteka staje się przygodą”. Niestety swobodny dostęp czytelników do półek naraża bibliotekę na kradzieże książek, na ich niszczenie.
Eco pisze też o kserokulturze, jednak te uwagi wydają się już dziś w dobie Internetu i smartfonów trochę nieaktualne.
Z kolei propozycje kursów uczących szacunku dla książki i sposobu korzystania z książek są jak najbardziej aktualne i na pewno warto by o takich pomyśleć.

Wydaje się dziś bardzo dużo książek, pojawiły się czytniki, audiobooki, są portale czytelnicze, np. lubimy czytać.pl, nakapanie.pl. Czytelnicy często przychodzą do biblioteki po już przygotowane dla nich, zamówione przez konto internetowe książki. Coraz rzadziej potrzebują porady bibliotekarza.
 Jednak wiele uwag Umberta Eco ma, myślę, wymiar ponadczasowy. Pisze on o „bibliotece radosnej”, „na miarę człowieka”, łatwo dostępnej, przyjaznej, otwartej w dogodnych godzinach. Dzisiejsze biblioteki takie są, może nie we wszystkich można wypić proponowaną przez Eco „kawę ze śmietanką”, ale na pewno można w nich spędzić ciekawie wolny czas, uczestnicząc w spotkaniach z ciekawymi ludźmi, biorąc udział w konkursach, oglądając wystawy, dyskutując o książkach w ramach Dyskusyjnych Klubów Książki.

Takim przyjaznym miejscem jest moja biblioteka, Powiatowa Biblioteka Publiczna w Sieradzu, do której wciąż wchodzę z radością i wychodzę też zadowolona, unosząc ze sobą kolejne książki. Jest wiele osób, „którym nieobcy jest szelest kartek” i które „łączy miłość do książek”.


Komentarze