Tadeusz Miciński - "Mene-Mene-Thekel- Upharasim!...Quasi una phantasia"
Ostatnia
powieść Tadeusza Micińskiego ukazała się w krakowskim Wydawnictwie IX w 2019
roku. Zawiera dwie wersje rękopisu - A i
B oraz obszerny wstęp Wojciecha Kowalewskiego, znawcy twórczości młodopolskiego
poety i pisarza. Niewątpliwie ułatwia on próbę zrozumienia tych ostatnich
zapisków Micińskiego, prozy trudnej, mało znanej, a z pewnością wartej
przybliżenia czytelnikom.
Uwagę
przykuwa już niepokojąca okładka i tajemniczo brzmiący tytuł nawiązujący do
biblijnej uczty Baltazara i „Sonaty Księżycowej” Beethovena.
Głównym bohaterem
jest Jarosław Lubowiecki, który wraca do swego rodowego zamczyska w Ladawie na
Ukrainie po wieloletnim pobycie zagranicą; ma „25 lat – i życie przełamane jak
patyk”. Wita go stary sługa Kuczalski.
W świecie
przedstawionym powieści nie wydarzenia jednak są najważniejsze, a bogate
odrealnione wizje, halucynacje, sny, przeżycia bohatera. Niekiedy trudno
znaleźć granicę między jawą a snem, bo i sam Jarosław nie jest tego pewien.
Zatraca się w swoich urojeniach.
Myślę, że to
właśnie pozwala i czytelnikowi dać się ponieść tym niesamowitym
surrealistycznym obrazom oddziałującym na wyobraźnię. Dzieje się tak za sprawą
wspaniałego języka, bogatego w środki artystyczne. Miałam ochotę zapisywać
niektóre metafory czy porównania, ale nie da się, jest ich mnóstwo. Zachwycałam
się mistrzostwem Micińskiego w budowaniu nastroju smutku i grozy, w ukazaniu
niesamowitego balu maskowego, gdzie wg mnie poeta osiągnął apogeum
fantastycznych wizji.
Wspominałam
na początku o dwóch wersjach tekstu. Rękopis A jest dłuższy i bardziej mi
odpowiadał, B potraktowałam jako takie dopełnienie. Ich treść nieco się różni,
w B jest np. podział na rozdziały. Jak pisze we wstępie Wojciech Kowalewski,
„wersja rękopisu B stanowi ważne ogniwo interpretacyjne oraz uzupełniające przy
analizie warstwy kompozycyjnej dzieła”.
Z pewnością
jest to bardzo istotne dla badaczy twórczości Micińskiego. Dla mnie,
czytelniczki, stykającej się z nią właściwie po raz pierwszy (trudno liczyć
kilka wierszy poznanych lata temu), liczy się głównie wspaniały język i
„namalowane” nim wizje, zmaganie się bohatera z samym sobą, z otoczeniem, jego
udręki i wybory, rozważania o Bogu, eutanazji, nawiązania do Biblii. To
wszystko zaś na tle lasów, stepów i
zamczysk Ukrainy.
Warto zagłębić się w fantazje Tadeusza
Micińskiego. Przeczytajcie koniecznie!
Komentarze
Prześlij komentarz