Leonora Carrington - "Trąbka do słuchania"

 

Marion Leatherby ma dziewięćdziesiąt dwa lata, niedosłyszy i mówi dość niewyraźnie (nie ma zębów), zajmuje się dwoma kotami i kurą, mieszka z rodziną swego syna Galahada. To właśnie jest główna bohaterka i jednocześnie narratorka książki Leonory Carrington. Poznajemy ją, gdy jej przyjaciółka Carmela obdarowuje ją trąbką do słuchania, która umożliwi jej lepszy kontakt z otoczeniem. Dzięki niej dowie się, że rodzina postanowiła umieścić ją w przytułku zwanym Źródłem Braterskiego Światła.

Tak zaczyna się ta niesamowita książka, którą przeczytałam dwukrotnie, bawiąc się doskonale i próbując wniknąć w jej „podskórne” treści, a nie jest to wcale łatwe. Jednak nie wszystko przecież trzeba „rozebrać” na czynniki pierwsze; tu zresztą można posiłkować się posłowiem Agnieszki Taborskiej, czy też interesującymi wpisami na blogu Osiem i pół minuty.

 Gdy Marion zjawi się w zakładzie prowadzonym przez małżeństwo Gambitów, zastanie tam osiem starszych, niezwykle oryginalnych starszych pań. No i teraz zacznie się dziać! Autorka, czego można się dowiedzieć z posłowia, „postanowiła wcielić się w miłą staruszkę, by zakpić sobie z okropieństw świata”. Zatem, stare  mury zakładu skrywają domki o dość dziwacznych kształtach: muchomorów, wagonów, latarni, buta, egipskiej mumii. Leciwe staruszki szybko wezmą sprawy w swoje ręce, wytropią otrucie jednej z nich i zbuntują się. Nieustannie pojawiają się tajemnicze przedmioty, nawiązania do mitologii, Biblii, mamy tu templariuszy i Graala, są trzy zagadki, których rozwiązanie zagwarantuje Marion wejście do wieży, a tam czeka ją spora niespodzianka.

Obok przygód dziewięciu staruszek w powieści znajduje się osobna historia przeoryszy zakonu Świętej Barbary z Tartaru  Doni Rozalindy Alvarez Cruz Della Cueva, której portret umieszczony jest w jadalni Przybytku Światła. To też opowieść obfitująca w liczne niesamowite zwroty akcji.

Trudno mi właściwie wyrazić do końca swoje odczucia po przeczytaniu tej powieści, nie sposób opowiedzieć o czym ona jest. To mieszanka zaskakujących obrazów, absurdalnych treści, tajemniczych powiązań. Nieskrępowana wyobraźnia autorki pozwala czytelnikowi „zanurzyć się” w ten surrealistyczny świat, doświadczyć magii, poczuć siłę kobiet. Jest tu i miejsce na marzenia, Marion bardzo chciałaby pojechać do Laponii. Nie da się, jest za stara? No to „Laponia musi przyjść do starszej pani”.

Chciałabym też zwrócić uwagę na ilustracje w książce autorstwa syna Leonory Carrington Pabla Weisza Carringtona, zabawnie obrazują niektóre zdarzenia. Warto też po przeczytaniu obejrzeć obrazy autorki powieści, bo była ona przede wszystkim malarką. Mam wrażenie, że znakomicie uzupełniają one odbiór „Trąbki do słuchania”.

Komentarze

Prześlij komentarz