Maria Hawranek, Szymon Opryszek - "Wyhoduj sobie wolność. Reportaże z Urugwaju"
Autorzy "Wyhoduj sobie wolność" pojechali do Urugwaju, by, jak piszą, "zajarać dżointa", a potem narodził się pomysł na książkę. W pisaniu wspomagała ich yerba mate, którą Urugwajczycy piją litrami, termos i tykwa z bombillą to ich nieodłączny atrybut.
Przyznam, że moja wiedza o Urugwaju nie wykraczała za bardzo poza znajomość położenia tego miejsca. Zatem dzięki lekturze dwudziestu dwóch tekstów mogłam poznać nieco bliżej ten kraj. Zainteresowały mnie reportaże dotyczące laickości państwa, zalegalizowaniu uprawy marihuany, związków partnerskich, adopcji dzieci przez pary jednopłciowe czy przyjmowaniu uchodźców. Urugwaj, liczący zaledwie trzy i pół miliona mieszkańców, wydaje się krajem, gdzie wolność i tolerancja są najważniejsze.
Nie zawsze jednak wszystko wygląda tak wspaniale. Są nierówności społeczne, co przedstawia tekst o ludziach utrzymujących się ze zbierania śmieci. Autorzy rozmawiają tu z Rosą, która marzy, by jej dzieci nie musiały "pracować w śmieciach". Z kolei w reportażu o znaczącym tytule "Nie taki znowu raj poruszono kwestie przyjmowania uchodźców, którzy po pewnym czasie chcieli wyjeżdżać, podglądani wciąż przez Urugwajczyków oczekujących od nich wdzięczności.
Niektóre z dwudziestu dwóch tekstów nieco rozczarowują ze względu na bardzo krótkie i powierzchowne potraktowanie tematu, to np. "Kraj tłustych krów" czy "Błękitna krew" (ten umieszczony może ze względu na polski akcent). Inne znów wydały mi się za długie, zbyt nużące, np. ten o ucieczkach z więzienia czy rozpisany na sceny "Wolni od dymu" o procesie z koncernem Philip Morris. Zainteresowało mnie "Dziesięć zasad Lucii ", żony prezydenta Jose Mujici. Właśnie reportaż o nim otwiera książkę i kończy się pytaniem, czy uda się, po kilku nieudanych próbach, przeprowadzić z nim wywiad. Udało się; w ostatnim tekście autorzy odbyli ciekawą rozmowę z Pepe. Warto przytoczyć z niej takie zdanie: "Dla mnie wolność oznacza wolny wybór drogi, która może doprowadzić nas do większego poczucia szczęścia".
Przyznaję po lekturze "Wyhoduj sobie wolność", że Urugwaj to ciekawy kraj, zaś Maria Hawranek i Szymon Opryszek chcieli pokazać go z różnych stron, odbyli wiele rozmów, odwiedzili swoich bohaterów w domach, w miejscach pracy, kawiarniach; wysłuchali powierzonych im historii, wsłuchali się w relacje, zanotowali ważne myśli, zacytowali słowa poematów i piosenek.
Jednak zabrakło mi w tym zbiorze reportaży pokazujących atrakcje turystyczne tego kraju, opisany przylądek Cabo Polonio raczej nie zachęca do odwiedzenia go, podobnie Montevideo, Melo czy miasteczko Durazno, czyli Brzoskwinia. Może taki był zamysł autorów. Chcieli, by czytelnik zobaczył ich oczyma kraj, gdzie można "wyhodować sobie wolność". Zachęcam do lektury!
Dziękuję za recenzję, chyba jednak przy niej pozostanę, a Urugwaj zostawię pasjonatom :)
OdpowiedzUsuń