Jose Saramago - "Rok śmierci Ricarda Reisa"



Droga do tej powieści wiodła przez "Empuzjon" - tam, jako motto, pojawiają się słowa Fernanda Pessoi z "Księgi niepokoju", ale spisanej przez Bernarda Soaresa. Zainteresowało mnie to i okazało się, że to heteronim portugalskiego poety. Poczytałam sobie fragmenty książki Ewy Łukaszyk "Mgławica Pessoa" i z niej dowiedziałam się, że badacze doliczyli się takich "fikcyjnych, a jednak autonomicznych osobowości poetyckich" aż 136. Jednym z nich jest Ricardo Reis. Tak natrafiłam na książkę portugalskiego noblisty znanego mi z "Miasta ślepców" i "Miasta białych kart", Jose Saramago.


Jego bohater przybywa z Brazylii do Lizbony na wieść o śmierci Fernanda Pessoi. Co ciekawe, telegram z tą informacją otrzymuje Reis od Alvaro de Camposa (to też jeden z bardziej znanych heteronimów Pessoi).
W takim to magicznym dość świecie toczy się akcja powieści. Chociaż, może źle to określiłam, świat zdaje się być realny, magia tkwi w sposobie jego ukazania, przeżyć bohaterów, próbie rozszyfrowywania ukrytych w tekście treści, m.in. tekstów portugalskiego poety. Jest to oczywiście bardzo trudne zadanie, jeśli nie zna się twórczości Pessoi. Pewne tropy jednak dadzą się wyśledzić. Można też wspomóc się źródłami. Np. Reis czyta książkę "The god of Labyrinth" Herberta Quaina, szukam autora i okazuje się, że to fikcyjny irlandzki autor wymyślony przez J.L. Borgesa.

Czytałam powieść Saramago bardzo długo właśnie przez takie poszukiwania w trakcie lektury i oczywiście ze względu na specyficzny styl noblisty używającego oszczędnie znaków przestankowych, włączającego dialogi w tok narracji.
Warto dać się w nią zanurzyć, iść w deszczu ulicami pięknej Lizbony, wsłuchiwać w rozmowy Reisa z Fernando Pessoą, który umarł, ale ma "osiem miesięcy na powolne przemieszczanie się". Odwiedza zatem Ricarda Reisa w hotelu Braganca, potem w mieszkaniu, które ten wynajmuje.
Nie ma tu zbyt wielu zdarzeń, jest sporo refleksji nad człowiekiem, życiem, śmiercią. Są poruszane sprawy związane z dyktaturą Salazara, z rodzącym się w Europie faszyzmem (jest rok 1936), wojną domową w Hiszpanii.

Najbardziej intrygowały mnie jednak kontakty Reisa i Pessoi, ich rozmowy i co szczególnie intrygujące niemożność porozumienia się: "Wszyscyśmy się nigdy wzajemnie nie rozumieli. To nieuniknione, przecież istniało nas kilku".
Fascynująca postać ten Fernando Pessoa, postanowiłam przeczytać jego "Księgę niepokoju"; czekam w kolejce bibliotecznej.
Powieść Saramago bardzo polecam, choć to trudna i wymagająca dużej uważności i skupienia lektura.

Komentarze