Didier Eribon - "Powrót do Reims"



Przeczytałam niedawno w "Gazecie Wyborczej" bardzo ciekawy wywiad Katarzyny Surmiak - Domańskiej z pisarzem francuskim Didierem Eribonem. Rozmawia z nim o jego nowej książce "Życie, starość i śmierć kobiety z ludu". Moja biblioteka nie ma jej jeszcze, postanowiłam zatem sięgnąć po "Powrót do Reims", o którym także jest mowa w wywiadzie.

Został napisany po śmierci ojca, którego Eribon nienawidził. Tą książką, jak mówi, chciał się z tego wytłumaczyć i "dokonać próby pewnego usprawiedliwienia ojca ", choć jednocześnie dodaje, że "zrozumieć, a nawet usprawiedliwić to jeszcze nie znaczy wybaczyć".
Inspiracją, by sięgnąć po książkę, było też przywołanie w tym wywiadzie nazwiska Annie Ernaux, której proza bardzo mi się podoba.

W "Powrocie do Reims" autor kilka razy odnosi się do pisarstwa noblistki z 2022 roku. Łączy ich bowiem pochodzenie społeczne, oboje są z rodzin robotniczych, i uparte dążenie, by wyjść poza swoją klasę społeczną, a nawet odciąć się od niej zdecydowanie. W przypadku Ernaux (rocznik 1940) i Eribona (urodzonego w 1953 roku) drogą do tego jest wykształcenie, ukończenie liceum i studiów, opuszczenie rodzinnych miejscowości, chęć jak najrzadszego pojawiania się tam.
Dla francuskiego pisarza dodatkową motywacją, by wyrwać się ze swojego środowiska i znaleźć się w Paryżu jest jego homoseksualizm. Jego ojciec był "strasznym homofobem", matka zaś rasistką.
Eribon w swym eseju pisze o drodze, którą przebył z Reims do Paryża, o tym, jak musiał zmagać się przez lata wczesnej młodości z piętnem geja.

Poddaje krytyce system szkolnictwa francuskiego, które dość wcześnie oddziela tych, którzy mają zakończyć edukację i zacząć myśleć o swej robotniczej przyszłości. Tak było z trzema braćmi pisarza. On sam, dzięki swoim zdolnościom i pomocy matki, co przyznaje, może kontynuować naukę. Wymaga to od niego dużego samozaparcia.

Sporo miejsca poświęca autor swoim lekturom, czyta mnóstwo, od Marksa i Trockiego po Beauvoir i Geneta. Wiele tu o kompletnie nieznanych mi twórcach, m.in. są tu bardzo częste nawiązania do Pierre Bourdieu.

Analizuje wybory polityczne społeczeństwa francuskiego, patrzy tu na swoich rodziców, którzy kiedyś popierali lewicę, a potem przeszli na stronę skrajnej prawicy. Podobny mechanizm możemy zauważyć i w naszym społeczeństwie. Znaczący wydaje mi się tu cytat:" Kiedy lewica okazuje się niezdolna do zorganizowania się jako miejsce, gdzie kształtują się pytania i które angażuje ludzkie pragnienia i emocje, wtedy przejmuje je i przyciąga prawica albo skrajna prawica".

Pisze Eribon sporo o homoseksualizmie, o ludziach, którzy nienawidzą innych, "tych, którzy muszą znosić brzemię społecznej i kulturowej klątwy, którą trudno pojąć". To nie tylko geje i lesbijki, ale i transseksualiści, Żydzi, czarni itd.
On sam "naznaczony jest dwoma społecznymi werdyktami: klasowym i seksualnym".
Poradził sobie z tym, osiągnął sukces, został najpierw dziennikarzem, potem pisarzem. Surmiak - Domańska określa go jako "jednego z najbardziej rozpoznawalnych współczesnych intelektualistów i pisarzy francuskich".

Śmierć ojca skłoniła go do "powrotu do Reims"; to mądra i ważna książka, dużo w niej przemyśleń i refleksji nie tylko związanych ze swoim życiem, ale i tych natury ogólnej, filozoficznej.
Teraz, po odejściu matki, w swej nowej książce próbuje zmierzyć się z jej życiem, starością i śmiercią. Chciałabym ją przeczytać.

Komentarze