Roman Grewling, Anna Krzyżanowska - Hajdukiewicz - "Witkacy w Chodzieży... czyli kapelusz bananowy za 2.50"
W 2019
roku ukazała się książka o pobycie Witkacego w Chodzieży. Jej pomysłodawcą i
autorem jest historyk i chodzieski regionalista Roman Grewling. Do współpracy
zaprosił Annę Krzyżanowską – Hajdukiewicz, witkacologa i długoletniego kustosza
Muzeum Książąt Pomorskich w Słupsku, gdzie znajduje się największa w Polsce
kolekcja obrazów Witkacego. To w jej domu Roman Grewling przed ponad
czterdziestu laty zainteresował się pisarzem. Już wtedy pomyślał o tym, by
sprawdzić dokładniej sprawę pobytu artysty w Chodzieży.
Jak pisze we
wstępie, krążyły o tym epizodzie z życia Witkacego „mniej lub bardziej
rozbudowane legendy”. Postanowił więc przyjrzeć się dokładnie dowodom na jego
pobyt w mieście. Przeanalizował 718 listów i w 61 natrafił na wzmianki o
Chodzieży. Jest to korespondencja z lat 1933 – 1939 między Witkiewiczem i jego
przyjacielem z Zakopanego drem Teofilem Białynickim – Birulą, choć znalazły się
tu też listy do innych osób. Jest w nich mowa o mieście, gdzie jego przyjaciel objął
stanowisko dyrektora Sanatorium Kolejowego.
Fragmenty
listów z krótkimi i trafnymi komentarzami Romana Grewlinga są ilustrowane
obrazami Witkacego, zdjęciami, starymi pocztówkami z Chodzieży. Poprzedzone są
esejem Anny Krzyżanowskiej – Hajdukiewicz „O Witkacym”, w którym bardzo
interesująco przedstawiła barwną i kontrowersyjną sylwetkę pisarza, poety i
malarza. Roman Grewling, skupiając się na badaniu chodzieskich śladów artysty,
dokładnie wyjaśnia, co mogło mu się podczas szesnastodniowego pobytu w
Chodzieży przydarzyć. M.in. jest pewien tego, że autor „Nienasycenia” kupił
sobie wówczas kapelusz bananowy za 2.50, „prawdopodobnie w sklepie w Rynku, u
pana Głowackiego”. Miał go potem na wielu zdjęciach.
Autor
książki przedstawia też koleje losu rodziny Wojtasików, to w ich domu Witkacy
grywał w szachy. Jedyne zachowane zdjęcie (jest na okładce) dokumentujące jego
pobyt w Chodzieży zostało zrobione w mieszkaniu Margaret i Szymona Wojtasików.
Autor „Szewców” siedzi w otoczeniu chodzieskiej inteligencji.
Liczne
zdjęcia znajdujące się w albumie to też okazja, by zaprezentować sylwetki osób
poznanych przez Witkacego w Chodzieży, Adam Harasiewicza – nauczyciela czy
Pawła Sobkowskiego - to w jego sklepie nabywał pocztówki, które wysyłał do żony
i przyjaciół.
W ostatnim
rozdziale Roman Grewling proponuje „rejab chodzieski”. To wspaniała zabawa
trochę w stylu Witkacego. W rolę artysty wcielił się jego sobowtór, Jan
Krajewski z Torunia, dwoje chodzieżan odegrało role Heleny i Teodora
Białynickich. Powstały świetne zdjęcia w miejscach, gdzie mógł bywać Witkacy w
czasie pobytu w Chodzieży. A co znaczy słowo „rejab”; tego nie zdradzę, odsyłam
do książki.
To pięknie
wydany album, który przybliża na pewno mało znany epizod z życia twórcy
„Niemytych dusz”. Dostarcza wielu bardzo ciekawych informacji na jego temat.
Pokazuje też Chodzież z lat trzydziestych XX wieku i tę współczesną.
Myślę, że
książka zainteresuje nie tylko chodzieżan, na pewno chętnie sięgną do niej
miłośnicy twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza – artysty i wizjonera,
który wciąż inspiruje swoją nieprzeciętną osobowością.
Warto poznać takie lokalne perełki!
OdpowiedzUsuń