Marta Justyna Nowicka - "Słowacki. Wychodzenie z szafy"

"Słowacki wielkim poetą był" - tą słynną frazą z Gombrowicza zaczyna Marta Justyna Nowicka swoją książkę. W czterech rozdziałach i w aneksie przybliża sylwetkę wieszcza, znajdując w jego bogatej korespondencji i w utworach poetyckich "wiele śladów, które można odczytywać jako sygnały nieheteronormatywności autora". Przytacza bardzo dużo fragmentów listów do matki, których przez prawie dwadzieścia lat korespondencji zachowało się ponad sto trzydzieści. Co dość dziwne, Słowacki spalił listy Salomei Becu, zatrzymując tylko jeden i właściwie nie wiadomo, dlaczego akurat ten, a nie inny.

Autorka zwraca uwagę na egzaltowany ton w stosunku do matki, nazywanie jej "królową wszystkich jego wysp" czy "najdroższą". Pamiętam z lat mojej szkolnej nauki to podkreślanie, że Słowacki w żadnej kobiecie nie znajdował cech idealizowanej matki i dlatego żył samotnie. Powszechny był też w romantyzmie wzorzec miłości nieszczęśliwej, poeci musieli mieć swoje muzy, które wielbili w wierszach.

 Nowicka trochę burzy ten mit ukształtowany głównie przez literaturoznawców. Pokazuje liczne kobiety w otoczeniu wieszcza, z którymi łączyły go bardziej siostrzane niż miłosne relacje. Podkreśla jego samotność, odmienność, a raczej odmieńczość (od odmieniec). Jest to widoczne w twórczości nieznajdującej często zrozumienia i uznania u współczesnych poecie. Przywołam tu znane słowa Mickiewicza, że poezja Słowackiego to "piękny kościół, ale bez Boga". Niewątpliwie jest trudniejsza niż strofy autora "Pana Tadeusza", wymaga większej uważności przy lekturze, ale i daje bardziej różnorodne możliwości interpretacyjne.

Właśnie Marta Nowicka, dysponując większymi niż kiedyś narzędziami i metodami badawczymi, pokazuje autora "Balladyny" w innym, jak do tej pory go postrzegano, świetle. Zwraca uwagę rozdział "Tonąc w błękicie" poświęcony "różnym odcieniom przyjaźniomiłości w listach romantyków". Tu autorka przedstawia relację Juliusza Słowackiego z Zygmuntem Krasińskim, ich bardzo intensywną więź podczas kilku tygodni we Włoszech. Cytuje wiersz "Do Zygmunta", pisze o oczarowaniu autora "Irydiona" swoim przyjacielem. W zachowanych listach czuć głębię uczuć. Jaki dokładnie był to rodzaj relacji? Na to pytanie Nowicka nie daje jednoznacznej odpowiedzi, ale wiele sugeruje w oparciu o teksty.

Rozdział, w którym przygląda się kobietom Słowackiego, nosi znamienny tytuł, nawiązujący do piosenki Nosowskiej i Kukiza, "Często cię widuję z dziewczętami, a jednak jesteś sam". To bardzo trafne sformułowanie, bo, mimo że matka bardzo chciała, by syn założył rodzinę, on potrafił się zainteresować kobietami, jak pisze autorka, "wyłącznie chwilowo, ambicjonalnie i trochę na pokaz".

W kończącym książkę aneksie zatytułowanym "Zamarznięte marzenia" Nowicka analizuje poemat "Godzina myśli" z przełomu 1832 i 1833 roku. W wielu zawartych tam wątkach autobiograficznych szuka odpowiedzi na postawione przez siebie wcześniej pytania. Zarówno w tym, jak i w innych rozdziałach, przytacza opinie i sądy o Słowackim i jego twórczości wielu wcześniejszych badaczy, m.in. Juliusza Kleinera, Eugeniusza Sawrymowicza, Marii Janion. Jest ich bardzo wiele, i tu muszę pochwalić Wydawnictwo Krytyki Literackiej, bo wszystkie przypisy znajdują się u dołu stron. To ułatwia czytanie, nie trzeba, jak to teraz często bywa, szukać ich na końcu książki.

"Słowacki. Wychodzenie z szafy" to lektura, która pozwoliła mi odświeżyć w pamięci życie i twórczość Słowackiego, jednocześnie dając możliwość innego spojrzenia. Nie ma w niej nic skandalizującego czy kontrowersyjnego, zawiodą się ci, którzy będą na to liczyć. Nowicka rzetelnie, w oparciu o liczne źródła, tropi ślady inności wieszcza, odkrywa na nowo piękno jego poetyckiego języka, zarówno w listach jaki i w utworach, podkreśla jego bogatą osobowość i wrażliwość, poczucie wyobcowania.

Kończyłam tę książkę z myślą, że fraza "Słowacki wielkim poetą był" jest ze wszech miar słuszna. Pozostając zaś w duchu Gombrowicza, przyznaję, że mnie jego poezja naprawdę zachwyca. Wiersz "Testament mój" czy "Smutno mi Boże" to jedne z moich ulubionych wierszy, piękne są dramaty "Sen srebrny Salomei", "Fantazy", "Mazepa", poemat "Beniowski".

Bardzo polecam książkę Marty Justyny Nowickiej wszystkim, którzy chcieliby zobaczyć trochę innego poetę, niż tego zapamiętanego z lekcji języka polskiego autora "Balladyny", "Kordiana" czy "W pamiętniku Zofii Bobrówny".

Komentarze