Marlen Haushofer - "Ściana"



Informację o tej książce znalazłam w "Polityce". Dowiedziałam się, że napisana została w 1963 roku przez pisarkę austriacką Marlen Haushofer, a pierwsze polskie wydanie ukazało się dopiero w 1990 roku.W nowym tłumaczeniu "Ściana" została wydana w 2023 roku i po nie sięgnęłam. Nie jestem entuzjastką literatury postapokaliptycznej, ale w ubiegłym roku przeczytałam "Drogę" i "Gwiazdozbiór Psa" i stwierdziłam, że może warto czasem wziąć do ręki jakiś tytuł z tego nurtu.

"Ściana" okazała się niezwykle trafnym wyborem. Dostarczyła mi niesamowitych przeżyć. Czytałam ją i właściwie cały czas czułam niepokój i napięcie nieopuszczające mnie aż do ostatniej strony. Dalej się tak czuję, kiedy myślę o tej powieści, bo nie da się po prostu jej zamknąć, odłożyć i zapomnieć.

Bezimienna bohaterka zostaje odgrodzona ścianą, mogącą być "nową bronią, a jakiemuś mocarstwu udało się utrzymać ją w tajemnicy. Idealna broń, która zostawiała ziemię nietkniętą, a zabijała jedynie ludzi i zwierzęta". Na szczęście po stronie, gdzie znalazła się bohaterka, jest las, góry, są zwierzęta, ptaki, ryby. Jest domek myśliwski jej krewnego, a w nim zgromadzone zapasy. Jest pies, potem dołączy krowa, koty, byk. Można próbować żyć, dobrze, że kobieta wychowywała się na wsi. Potrafi sobie poradzić z wyzwaniami, choć nie jest to łatwe oczywiście. Musi odświeżyć swoją wiedzę, nauczyć się od nowa pewnych rzeczy, wspomóc się poradami ze starych kalendarzy.
Mało myśli o przeszłości, o tym, co straciła, o mężu, córkach, życiu w mieście. Istotne jest tu i teraz, uprawa ziemniaków i fasoli, koszenie trawy, gromadzenie siana i zapasów żywności dla siebie i zwierząt.

Bardzo ciekawa jest w "Ścianie" narracja. To zapis tego, co się wydarzyło prowadzony w pierwszej osobie, ale relacja zostaje spisana później. Pewne rzeczy już miały miejsce, wiemy o nich, choć nie znamy dokładnie, jak do nich doszło. Jednocześnie są informacje o tym, co dzieje się teraz.
Czas jest tu ważny. Kobieta pisze: "Wciąż musiałam czekać. Tutaj wszystko ma swój czas, mnóstwo czasu, którego nie popędzają tysiące zegarów". Żyje zgodnie z naturą, z rytmem pór roku, słońcem, deszczem, śniegiem; oswaja przestrzeń wokół siebie. Jednocześnie cieszy się, że "nadejdzie czas, gdy nie będzie już niczego, do czego mogłabym się przywiązać". Jest w powieści wiele takich pięknych rozmyślań o czasie, i nie tylko, miałabym ochotę wszystkie je cytować, ale może chociaż to: "Czas rozciąga się w nieskończoność niczym olbrzymia pajęczyna". Przy tej okazji przypomniał mi się też jeden z moich ulubionych cytatów z "Kafki nad morzem" Murakamiego. Może fragment przytoczę, bo mam wrażenie, że pasuje do odczuć bohaterki. "Czas mający ciężar właściwy napiera na ciebie jak wieloznaczny dawny sen. Poruszasz się ciężko, żeby się przez niego przedostać".

Są w powieści Haushofer znane prawdy, o których wiemy, ale niekoniecznie chcemy się nimi kierować i o nich wciąż pamiętać, np. że "miłość i troska o inną istotę są niezwykle mozolną pracą i kosztują o wiele więcej wysiłku niż zabijanie i niszczenie".
W naszym współczesnym świecie wszystkie te myśli autorki są bardzo aktualne. Toczą się wojny, mamy katastrofę klimatyczną, ludzie gonią za pieniądzem, sławą, poklaskiem; jednocześnie czują się samotni, zniechęceni, dopada ich depresja.

"A można byłoby żyć inaczej". - pisze w swej relacji bohaterka uwięziona za ścianą. Dalej dodaje: "Nie istnieje żaden rozsądniejszy odruch niż miłość. To dzięki niemu życie kochającego i kochanego staje się łatwiejsze do zniesienia. Powinniśmy tylko we właściwym czasie pojąć, że to nasza jedyna szansa na lepsze życie".
Minęło ponad 60 lat od tych słów!
Pojęliśmy??!!

Komentarze