Zośka Papużanka - "Świat dla ciebie zrobiłem"
Zośka
Papużanka debiutowała brawurowo w 2012 roku powieścią „Szopka”. Zyskała ona
uznanie w oczach czytelników, a także krytyków; została nominowana do
Paszportów Polityki 2012 oraz do Literackiej Nagrody Nike 2013. Ta książka o
dysfunkcyjnej rodzinie mnie też bardzo się podobała, czekałam zatem na kolejną.
W 2016 roku ukazał się „On” i mój zachwyt trochę zmalał, choć w sumie było
nieźle.
I mamy 2017
rok, ukazuje się zbiór opowiadań Papużanki; piękna okładka i poetycki tytuł –
„Świat dla ciebie zrobiłem”. W środku 12 opowieści „o tym, że nie ma nas bez
innych”. Taka informacja jest na okładce. Po przeczytaniu całości wydaje mi się
ona nieco przesadnie sformułowana. Są bowiem te historie czasem zwyczajnie
banalne i takie jakieś powszednie, dotyczą nieraz spraw błahych i niewartych
zatrzymywania się przy nich. Ot, ktoś komuś zarysował samochód i młody człowiek
raczy w windzie tą opowieścią znudzoną sąsiadkę.
W „Kaprysie”
zaś mężczyzna, który „nigdzie i nigdy nie był sam” decyduje się na samotne
spędzenie weekendu i okazuje się to być ciężarem ponad jego siły, gnębią go i
spać nie dają korniki, świerszcze i komary.
Niektóre
opowiadania zdają się znów trochę dziwne i trudno doszukać się w nich jakiejś
głębi, nie trafiły do mnie „Ursa maior”, „Trudno” czy „212”.
Spodobała mi się „Straciatella”, tu, uważam, udało się autorce uchwycić klimat
włoskiego pejzażu, spokojnego i sennego nastroju małego hotelu i restauracji
„Amelia”. W „Spotkałem opowiadanie” ładnie oddana jest scena w księgarni i przy
okazji są ciekawe refleksje na temat wyrażony w tytule.
Można by
jeszcze wspomnieć „Domerarę”, tajemniczy tytuł skrywa rodzaj cukru trzcinowego,
w której przyjaciółki spotkały się na wspólnym gotowaniu i ploteczkach, ale nie
jest to ani zbyt ciekawe, ani zabawne.
Tym, co na
pewno zwraca uwagę w opowiadaniach Zośki Papużanki, jest język, piękny, czasem
poetycki, z ciekawymi nawiązaniami literackimi. Tu autorka nie zawodzi od
czasów „Szopki”. Dlatego czyta się te historie, nawet jeśli nie wszystkie wydają
się interesujące i niekiedy wkrada się refleksja, że może mogły jeszcze poleżeć
w „szufladzie” i „dojrzewać”.
Jednak, jak
pisze w recenzji w Gazecie Wyborczej Dariusz Nowacki, ukazały się, bo „chodzi o
podtrzymanie nazwiska autorki w świadomości czytelniczej”. Zgadzając się z tą
opinią, czekam na kolejną powieść na miarę „Szopki”. Wierzę, że Zośka Papużanka
taką napisze.
Komentarze
Prześlij komentarz