Witold Szabłowski - Merhaba. Reportaże z tomu "Zabójca z miasta moreli" i osobisty słownik turecko - polski


Witold Szabłowski jest dziennikarzem i reporterem, Turcję poznał bliżej, studiując i mieszkając tam prawie dwa lata. Można więc uznać, że jego literackie reportaże są wiarygodne i oddają choć w części klimat tego z pewnością ciekawego i zróżnicowanego  kraju. Nigdy nie byłam w Turcji, ale dzięki Szabłowskiemu mogłam spróbować wyobrazić sobie to miejsce i jego mieszkańców. Dowiedziałam się wielu ciekawostek o ludziach i obyczajach.

Słownik turecko – polski przeplata się z reportażami, są też czarno – białe fotografie i mapa Turcji. To ułatwia lokalizowanie miejsc, o których pisze autor. Reporterskie pióro Szabłowskiego na pewno zasługuje na uznanie, pisze lekko i swobodnie, często z humorem. Nie stroni od osobistych odczuć i refleksji, jego niebieskie oczy spełniają czasem rolę amuletu, po turecku nazaru, czyli niebieskiej szklanej kuleczki z symboliczną źrenicą w środku. Niby Turcy nie są przesądni, ale nikt nie chce ryzykować.

Relacje Szabłowskiego opierają się w dużej mierze na rozmowach z mieszkańcami dużych miast, takich jak Stambuł, ale i mniejszych miejscowości. Podróżował często autobusami i autostopem, co sprzyjało bezpośrednim kontaktom z życzliwymi i gościnnymi w większości Turkami. Szczególnie podkreśla gościnność Kurdów, którzy pozbawieni własnego kraju czują potrzebę mówienia o tym. Jednocześnie najbardziej przejmujące i wstrząsające są reportaże opowiadające o częstych właśnie wśród tej społeczności morderstwach swych najbliższych, głównie kobiet, a wszystko dla honoru. Trudno uwierzyć, że takie rzeczy mogą mieć miejsce w XXI wieku.
Po przeczytaniu „Merhaby” te historie niestety pozostają w pamięci.  Na pewno też na uwagę zasługuje reportaż o Ali Agcy, który strzelał do  papieża Jana Pawła II, znajdziemy tu rozmowy z jego bliskimi z „miasta moreli”.

Książka Szabłowskiego wprowadza czytelnika również w świat tureckich potraw, m.in.  dolmy (ryż zawinięty w liście winogron), patlican ezmesi (bakłażan z jogurtem) i oczywiście iskenderu (kebabu). Dowiemy się sporo o poecie z polskimi korzeniami, Nazimie Hikmecie Borzęckim, o reformach wciąż uwielbianego Mustafy Kemala Ataturka, marzeniach architekta Sinana, polskiej wsi Adampol i o rządach Erdogana.

„Merhaba”(po turecku „cześć”) może być pomocna przed wyjazdem do Turcji, pomoże choć trochę poznać ten kraj, wskazać to, co warto wiedzieć wyruszając na ulice, daje możność przyswojenia sobie kilku zwrotów w języku Sulejmana Wspaniałego i jego pięknej Hurrem (naszej rodaczki). Przypominam tu cieszący się wielką popularnością serial „Wspaniałe stulecie”. Jeśli nie mamy w planach wyjazdu do Turcji, warto po prostu usiąść wygodnie i „ruszyć” tam, czytając książkę Witolda Szabłowskiego.


Komentarze