John Steinbeck - "Na wschód od Edenu"
„Tedy odszedł Kain od oblicza Pańskiego i mieszkał w ziemi Nod na wschód od Edenu”- biblijna opowieść o Kainie i Ablu jest punktem wyjścia do refleksji nad dziełem Steinbecka, a właściwie arcydziełem. Zachwyciła mnie jeszcze bardziej niż czytane ostatnio „Grona gniewu”.
Kalifornia,
to jest dla pisarza miejsce „na wschód od Edenu”, rodzinna dolina Salinas,
ranczo niedaleko King City, miasto Salinas; tam umieszcza akcję swej powieści
zawierającej pewne wątki autobiograficzne. Osiedli się tam jeden z głównych
bohaterów, Adam Trask; niedaleko będzie ranczo rodziny Samuela Hamiltona, chyba
najwspanialszej, najmądrzejszej postaci, który, niczym biblijny prorok, pojawia
się nawet na milczące, nieuświadomione wezwania, by pomagać potrzebującym. Jest
w tym Irlandczyku głęboka mądrość życiowa wyniesiona z doświadczeń życiowych, z
lektur, z własnych refleksji nad światem i ludźmi. W życiu Adama Traska i jego
synów, Aarona i Kaleba, Samuel odegra znaczącą rolę, podobnie jak Chińczyk Li
będący oficjalnie służącym rodziny Trasków, ale tak naprawdę jest ich
przyjacielem i to on dba o dzieci, gdy Adam pogrąża się w odrętwienie po
odejściu żony, która jest pokazana jako wcielenie zła.
Dobro i zło
– narrator zauważa, że: „Wszystkie powieści, cała poezja zbudowane są na nie
kończącym się zmaganiu dobra ze złem w nas samych”. Adam i jego brat Karol
rywalizują o względy ojca, Karol wie, że ten woli Adama i wyzwala to w nim
złość. Potem synowie Adama, zwłaszcza Kaleb, będzie czuł to samo w stosunku do
Aarona. Kal zdaje sobie sprawę z tej ciemnej strony swego usposobienia i nawet
prosi Boga: „Nie daj, żebym był zły. Bo ja nie chcę”. Chce być taki jak lubiany
przez wszystkich Aron. Czy Bóg wysłucha modlitwy Kala? Zostawiam to pytanie bez
odpowiedzi; ci, którzy będą czytać powieść, sami ją znajdą.
Wspomniałam
na początku o nawiązaniach do historii Kaina i Abla, widać ją oczywiście nawet w imionach zaczynających się tą samą
literą; w usposobieniach, najpierw Adama i Karola, potem u Aarona i Kaleba.
Jest też w powieści bezpośrednie odniesienie do biblijnej opowieści o dwóch braciach.
Samuel najpierw czyta ją Adamowi i Li, a potem wybierają imiona dla bliźniaków.
Potem fragment Księgi Rodzaju powraca we wspaniałej dyskusji Samuela, Adama i
Li na jej temat; punktem wyjścia jest
jedno słowo, hebrajskie „timszel”, czyli „możesz”, a nie, jak w niektórych
tłumaczeniach „masz” czy „będziesz”. „Możesz” daje człowiekowi prawo wyboru.
„Timszel” pięknie powróci w zakończeniu tej niezwykłej powieści przykuwającej
uwagę już od pierwszych zdań pięknie opisujących miejsce akcji, dolinę Salinas.
Steinbeck
opisuje krainę swego dzieciństwa z wielką miłością, z czułością pokazując jej
uroki, koncentrując się na szczegółach krajobrazu w różnych porach roku, dni,
nocy. Czytam i widzę: „dywan łubinu i maków”, „kiście pięciopalczastych i
złocistych paproci”, „rozwijające się łososiowo-różowe pąki azalii”, ale też
„czarne, gliniaste błoto”, „miejsce wyschnięte i przeżarte słońcem”.
Czytając „Na
wschód od Edenu”, czułam się tak, jak jeden z bohaterów powieści, Tom Hamilton,
który „wgryzał się w książkę, wpełzał i wciskał między jej karty, rył jak kret
w zawartych w niej myślach i wyłaził na wierzch z twarzą i rękami niejako
umazanymi książką”. Myślę, że pozostanę jeszcze bardzo długo z tą „umazaną
twarzą i rękami” i choć kolejne książki pewnie trochę to zetrą, jednak powieść
Steinbecka będzie we mnie trwała. Wypisałam pewne zdania, na pewno do nich wrócę.
Świetna recenzja "klasyka", którego jeszcze nie miałam okazji czytać. Czuję się zachęcona i sama chętnie "wgryzę" się w tę powieść.
OdpowiedzUsuń