Sylwia Chutnik - "Tyłem do kierunku jazdy"

 


Czytam książki Sylwii Chutnik od czasu jej świetnego debiutanckiego „Kieszonkowego atlasu kobiet”. Nie zawodzą mnie. Jej najnowsza, „Tyłem do kierunku jazdy”, też mi się spodobała. 

Podobnie jak w większości jej książek mamy tu kobiece bohaterki, z babcią Stasią i wnuczką Magdą w rolach głównych. Mężczyźni są tu zdecydowanie w tle, na drugim planie pozostaje też córka Stasi i matka Magdy – Krystyna. Miejsce akcji też jest charakterystyczne dla autorki; to Warszawa i to od lat powojennych (nawet z małym wojennym epizodem) aż do czasów współczesnych.

Brawurowo i barwnie nakreślona została sylwetka warszawianki Stasi wspominającej na szpitalnym łóżku swoje życie. Słucha jej wnuczka, dziewczyna po tranzycji zrobionej zresztą dzięki wydatnej pomocy finansowej babci. To ona, w przeciwieństwie do matki, wspiera Magdę, przekazując jej na przykładzie swojego życia wiele rad. Sprowadzają się one do jednej najważniejszej zasady: „Bądź taka, jaka chcesz być. Kochaj tych, których chcesz, i w ogóle się niczym nie przejmuj”. Stasia tak postępowała, idąc przebojem przez życie, wykorzystując wszystkie możliwości; kochając i zdradzając, otwierając sklep z galanterią, komis czy robiąc biznes na plastiku.

Magdzie jest zdecydowanie trudniej. Autorka pokazuje dramat transpłciowej dziewczyny, jej poszukiwanie kontaktów i bliskości, niezrozumienie u rodziców. „Nigdy nie była u siebie. Tu, w matczyźnie swej biało – czerwonej”. Często odwiedza klub „Pogłos” na Woli (przestał istnieć w październiku 2022 roku), ogląda występy drag queer, czasem ucieka w sny. Nie może porozumieć się z matką, przedstawioną w powieści jako taka typowa mieszczańska pani domu z obsesją na punkcie sprzątania i robienia przetworów oraz wizją: „Co ludzie powiedzą!”

Odnajdowanie się bardziej w relacjach z babką niż z matką przypomina trochę powieści  Joanny Bator, m.in. w„Piaskową Górę”, „Chmurdalię” czy „Gorzko, gorzko”. Wygląda na to, że ten przeskok pokoleniowy jest korzystny dla zacieśnienia więzi na linii babcia – wnuczka.

Sylwia Chutnik, podejmując trudny temat, podeszła do niego w sposób dość zabawny. Bardzo podobał mi się język powieści, z nawiązaniami  do tekstów piosenek („to był maj, pachniała piekarnia”), wierszy (Szymborska, Papusza) czy różnych powiedzonek. Można zaśmiewać się w głos, czytając śmiałe zwierzenia babci i obruszającą się niekiedy na tę otwartość wnuczki, ironiczne uwagi na temat „wiecznego” sprzątania czy zabawne porównania. Uwagę zwracają tytuły rozdziałów, np. „Jak uprawiać seks, i to z inną osobą?” albo „Jak umierać z rozmachem?”

Lekka językowo forma powieści nie przesłania oczywiście wagi problemów poruszanych przez autorkę. Zwłaszcza w naszym społeczeństwie bardzo trudno jest żyć osobom odbiegającym od powszechnie uznawanych norm. Przypomina się reportaż Piotra Jaconia o osobach transpłciowych i ich bliskich.

„Tyłem do kierunku jazdy” jest z pewnością ważnym głosem w dyskusji nad tolerancją i akceptacją inności. Sylwia Chutnik dedykuje powieść „osobom, które nie mieszczą się w żadnej narzuconej normie”, zaznaczając, że „dzięki nim ten świat jest lepszy”. To ważne przesłanie, zgadzam się z nim, polecając gorąco opowieść o babci Stasi i jej wnuczce Magdzie.

Komentarze