Majgull Axelsson - "Pępowina"
Majgull Axelsson należy do moich ulubionych autorek, znam
wszystkie jej książki. „Pępowina” jest ostatnią z nich, mam nadzieję, że
czekają mnie kolejne.
Jak zwykle u tej pisarki trzeba się zmierzyć z niełatwą literaturą,
powiedziałabym nawet, bolesną. Problemy, które przeżywają bohaterowie, są
trudne; nie znajdują się na nie gotowe i szybkie rozwiązania.
Tak jest i w „Pępowinie”. W scenerii jesiennego sztormu w
okolicach Arviki kilkoro ludzi chroni się w restauracji „U Sally”, należącej
obecnie do Minny, siostrzenicy Sally. Wydarzenia bieżące i te z przeszłości
poznajemy dzięki relacjom gospodarzy i gości restauracji. Minna, Tyrone,
Marguerite, Anette, ich narracje przeplatają się, najważniejszy jest tu głos
Minny, ona jest główną bohaterką. Wydaje mi się, że najbardziej zranioną, nie
tylko w sensie fizycznym. Paradoksalnie, to właśnie fizyczny ból pomoże jej w przezwyciężeniu
wewnętrznej rany.
Powieść stawia pytania, jaką być matką, jaką córką, co z
okazywaniem miłości, jak doświadczenia dzieciństwa wpływają na nasze życie,
nasze wybory, decyzje?
Napięcie rośnie, sztorm wywołuje niepokój, lęk przed czymś,
czego czytelnik zdaje się domyślać.
„Precz. Z drogi. Won” – powtarza sobie często Minna, chcąc
zapomnieć o czymś, wyprzeć złe rzeczy ze swej świadomości. Nie da się jednak
wciąż uciekać przed prawdą, trzeba się z nią zmierzyć.
Polecam książki Axelsson, to świetna proza dla tych, którzy
nie szukają w literaturze łatwego pocieszenia.
Komentarze
Prześlij komentarz