Tadeusz Słobodzianek - "Nasza klasa. Historia w XIV lekcjach"

Przeczytałam niedawno w Gazecie Wyborczej wywiad z Tadeuszem Słobodziankiem. Uświadomiłam sobie wówczas, że nie znam jego nagrodzonej Nike w 2010 roku „Naszej klasy”. Trzeba było nadrobić tę zaległość.

Ten dramat pokazujący historię w XIV lekcjach szybko się czyta, ale nieprędko da się go zapomnieć. Znam bardzo dużo książek o Zagładzie, również część tych, które były inspiracją dla autora. Niedawno przeczytałam „Historię Pana Cukra”. Zatem tematyka jest mi dobrze znana i wiedziałam, jak mogą potoczyć się losy klasy, do której uczęszczają dzieci polskie i żydowskie z rocznika 1919, 1920. Gdy zorientowałam się, że akcja toczy się w miasteczku, które najpierw przeżyło wejście Sowietów, a potem Niemców, byłam już pewna, że to Jedwabne zainspirowało Słobodzianka.

Gorzkich jest tych XIV lekcji historii, nasza klasa krótko jest zintegrowana i śpiewa wspólnie dziecięce piosenki. Kiedy śpiewa je w kolejnych odsłonach dramatu, wiadomo już, że mamy przed sobą osoby nieżyjące. Dzieją się rzeczy straszne, koledzy z klasy stają się wrogami, wychodzi z nich zło, mordują, gwałcą, kradną, upokarzają, kłamią. Nieliczni pomagają.

Kara może pojawić się po latach, w drugim pokoleniu, pamięć o tragicznych zdarzeniach nie da spokojnie spać.

Bardzo ciekawe jest posłowie do książki, Leonard Neuger pisze o „przejmującym splocie losów, okoliczności, zdarzeń”, jakie pokazuje „Nasza klasa”.

Warto poznać historię dziesięciu uczniów „Naszej klasy”. Chcieli być: szewcem, lekarzem, artystką filmową, nauczycielem…

Komentarze