Susan Taubes - "Rozwiązek"
Bohaterka powieści, Sophie Blind, pisze książkę o swoim
życiu. Co jest w nim naprawdę, co jest tylko wytworem wyobraźni, a co snem? W
dodatku ta opowieść jest niekiedy pisana z pozycji martwej kobiety. Jej
niezwykłość podkreśla to, iż Susan Taubes oparła ją na swoim życiu i kilka dni
po premierze powieści popełniła samobójstwo w wieku 41 lat.
Nie zachowując chronologii, autorka odkrywa przed
czytelnikiem swoje niełatwe dzieciństwo spędzone na Węgrzech w rodzinie
żydowskich rabinów, talmudystów, psychoanalityków. Ojciec był wyznawcą Freuda i
na córce przeprowadzał często swoje doświadczenia z psychoanalizy. Matka z
kolei była praktycznie nieobecna w jej życiu. Ojciec z córką zdążyli opuścić
Budapeszt praktycznie w przededniu II wojny światowej, wyemigrowali do Ameryki.
Historia rodziny ze strony ojca i matki zajmuje wiele
miejsca w powieści, pokazując, jak żydowsko – węgierskie korzenie wpłynęły na
Sophie, jak po latach życia w Ameryce wracała w myślach, w snach do 10 lat
spędzonych w Budapeszcie.
„To zgubny moment, kiedy zyskuje się wgląd w przeszłość” – a
jednak Sophie wraca do przeszłości i analizuje, jak kolejne etapy jej życia
były „unieważniane” przez następne. Dzieciństwo zostało zapomniane przez lata
dorastania w Ameryce, potem ten okres „przepadł” przez lata małżeństwa z Ezrą
Blindem.
Czytałam tę powieść, starając się wniknąć w mroczne
zakamarki duszy bohaterki. Wracałam do już przeczytanych stron, by próbować
znaleźć w nich odpowiedź, czy to sen Sophie, czy opis jej dnia, czy jestem z
nią w świecie realnym, czy to fikcja, może fantazja. Zastanawiałam się nad
historią jej małżeństwa, związku wykładowcy filozofii ze studentką, a potem
„rozwiązku”.
To niełatwa powieść, jednak piękna w swoim smutku i
nieoczywistości. Napisana pięknym językiem, zawiera wiele mądrych refleksji,
każe zastanawiać się nad znaczeniem niekiedy błahych i dawno minionych zdarzeń
w życiu człowieka, nad rolą kobiety i jej wyborami. Uświadamia też wciąż
niesłychanie ważną rolę książki, o której autorka pisze tak: „Książka nie
kończy się tak jak życie, nagle, ani jak sen, szarpaniną i ułudami, a z
wdziękiem i świadomie, przygotowując na ostatnią kropkę”.
Żałuję trochę, że ta ostatnia kropka jest już za mną.
Chciałabym wrócić jeszcze do tej powieści, może za jakiś czas.
Komentarze
Prześlij komentarz