Joanna Parasiewicz - "Tancereczka"
Historia żydowskiej dziewczyny, przed którą otwiera się kariera baletowa, to główny nurt powieści Joanny Parasiewicz. Nic jednak nie potoczy się zgodnie z oczekiwaniami Malki Freiman; najpierw tradycyjna żydowska rodzina chce ją wydać za mąż i pewnie dziewczyna by uległa tej presji, ale... Drugą, o wiele bardziej istotniejszą kwestią dla rozwoju akcji, jest czas i miejsce wydarzeń - lata trzydzieste, a dokładnie rok 1938, noc kryształowa, Niemcy, Berlin. Znikają bliscy Malki, ona zaś znajdzie pomoc u swej nauczycielki. Te sprawy wydają się brzmieć znajomo, poruszane były już w wielu książkach. Tu jednak autorce udaje się wnieść nowe ciekawe rozwiązania. Dużym plusem są dla mnie zagadnienia związane z ćwiczeniami baletowymi, z techniką, z nazewnictwem; tu bardzo ciekawa postać nauczycielki Diny Pavlowej.
Obok Malki ważnymi postaciami są niemiecki arystokrata rodem z Wangeritz (Węgorzyce) na Pomorzu Frank Rauber von Heese i dziewczyna z ubogiej rodziny Ingrid Stern. Kariera tych bohaterów jest ściśle związana z rodzącym się w Niemczech nazizmem i rządami Hitlera. Dla mnie wątek Ingrid jest w powieści najciekawiej pokazany. Autorka sporo miejsca poświęca tej dziewczynie i jej matce, dla których Trzecia Rzesza "jawi się ostoją porządku i równych szans". Dla panny z dzieckiem świat stał się wreszcie sprawiedliwy, bo rządzi właściwy człowiek, który dba o takich jak one.
Joanna Parasiewicz pokazuje, jak stopniowo Ingrid ulega głoszonej ideologii wielkich Niemiec, jak sprawnie działa i pnie się po szczeblach kariery w Związku Niemieckich Dziewcząt. Pomoże jej w tym projekt "Dzienniczek cnót" dla każdej niemieckiej dziewczyny. (No proszę, a u nas niedawno też o czymś podobnym mówiono!)
Z dużym zainteresowaniem czytałam o metodach pracy na zgrupowaniach młodych ludzi, którym wmawiano, że liczy się czysta rasa, "jeden kraj, jeden naród, jeden wódz". Uważam, że autorce udało się oddać klimat lat trzydziestych XX wieku, zwłaszcza roku 1938 i pierwszych miesięcy 1939.
Wydaje mi się, że to raczej nie jest powieść, jak głosi napis na okładce, "o miłości w czasach piekła". Owszem, watek miłosny się pojawi, ale dla mnie o wiele bardziej istotne są tu sprawy dotyczące zachowań ludzi. Będą tu nie tylko skrzywdzeni Żydzi, także tacy, którzy sami krzywdzą, będzie Niemiec pracujący w Kancelarii Rzeszy, którego czytelnik darzy sympatią. Pojawi się członek Hitlerjugend marzący w snach o dziewczynie, ale tylko do czasu, gdy dowie się, że jest ona Żydówką.
Joanna Parasiewicz sprawnie prowadzi nas przez kolejne zdarzenia z życia bohaterów, stosuje czasem retrospekcję, czasem zaś, jak w epilogu, "przeskakuje" kilka lat, by doprowadzić czytelnika do zakończenia. Czy jest ono szczęśliwe dla bohaterów, czy też nie, czy autorka wyjaśni nam wcześniejsze zdarzenia, czy też sami musimy próbować sobie dopowiedzieć pewne kwestie? Na te i inne pytania proszę szukać odpowiedzi w powieści "Tancereczka".
Komentarze
Prześlij komentarz