Raymond Carver - "Na skróty"



Natrafiłam na nazwisko Carvera w powieści argentyńskiej pisarki Claudii Pineiro pt. "Katedry". Jedna z bohaterek posyła ojcu jego opowiadanie "Katedra". Chciałam je przeczytać, ale moja biblioteka miała tylko zbiór pt. "Na skróty", a tam go nie było. Pomyślałam jednak, że poznam tę krótką książkę z dziewięcioma opowiadaniami i poematem. 
Na pewno jest to interesująca proza. Mnie wprawiła w nastrój niepokoju i niepewności związanej z niedopowiedzeniami i możliwością interpretowania po swojemu pokazywanych wydarzeń. W sumie to lubię taki właśnie stan. Bohaterowie są zarysowani kilkoma kreskami, jest to tylko jakiś mały wycinek z ich życia, często, dodam, niezbyt udanego. Nie mają pracy, podejrzewają współmałżonka o zdradę, są samotni, nie bardzo mają pomysł, co zrobić ze swoim życiem.

Dużą rolę gra tu przypadek. Drobne zdarzenie powoduje zamęt w życiu bohaterów. Gesty i słowa ranią, czasem nie są rozumiane. Pozostaje wyjście do baru, piwo czy inny alkohol, jakaś przygodna znajomość. Rozmowy są bardzo oszczędne, nie dają szansy porozumienia się; zostawiają czytelnika w pewnym zawieszeniu, trzeba sobie dopowiedzieć ciąg dalszy.

Na 130 stronach zmieściło się parę takich ludzkich dramatów, mniejszych i większych. Najbardziej poruszyło mnie opowiadanie "Tyle wody tak blisko domu", "Coś dobrego" i "Powiedz dziewczynom, że jedziemy".

Ten zbiór stał się podstawą scenariusza filmu Roberta Altmana. Ciekawa jestem, jak zaistnieli na ekranie bohaterowie Carvera.

Komentarze