Barbara Kingsolver - "Demon Copperhead"



Nie znam powieści Charlesa Dickensa "David Copperfield", którą amerykańska pisarka, jak pisze w podziękowaniach, "adaptowała do własnego miejsca i czasu".Pewnie jej znajomość pozwoliłaby mi dostrzec analogie między życiorysami bohaterów. Jednak i bez tego czytanie nagrodzonej w 2023 roku Pulitzerem książki było dużą przyjemnością. Spędziłam nad nią trochę czasu, bo choć ciekawa i wciągająca, liczy sobie ponad 600 stron.

Nie chciałam się spieszyć, by móc w pełni chłonąć tę opowiedzianą przez głównego bohatera historię. "Jego zamysł jest taki, żeby ułożyć wszystko w kolejności, w jakiej się to wydarzyło..." Zaczyna zatem od swoich narodzin w przyczepie, "w samym sercu hrabstwa Lee". Rodzi się "w czepku", ale nie jest to dla niego za dobra wróżba. Jest dzieckiem młodej narkomanki, a jego ojciec zmarł przed urodzeniem chłopca.
Matka co jakiś czas trafia na odwyk, a mały synek musi szybko dorosnąć. Stara się, jak może, nastawia mamie budzik, by nie spóźniła się do pracy.

W końcu zostaje sam, trafia do kolejnych rodzin zastępczych i nie są to dobre doświadczenia.
Okazuje się, że ta Ameryka tak długo postrzegana u nas (może i w dalszym ciągu) jako miejsce bogactwa i szczęśliwości, boryka się z wieloma podobnymi jak u nas problemami. Piecza zastępcza, opiekunowie, kuratorzy, którzy powinni wywiązywać się ze swoich zadań, zdają się dbać głównie o wypełnianie dokumentów i porządek " w papierach". Nawet panna Barks, która "całym serduszkiem jest oddana opiece społecznej" i wydawałoby się, że bardzo chce pomóc Demonowi, nie sprosta zadaniu.

Kolejne rodziny wykorzystują chłopca, musi ciężko pracować, żyje w nędznych warunkach. Nie traci jednak pogody ducha, opisuje swoje życie pogodnie, z dystansem, często żartobliwie i z humorem.
Trafia też i na dobrych ludzi takich jak Peggotowie, Trener, babka odnaleziona przez chłopca, dzięki którym jakoś udaje mu się przetrwać i nie stracić wiary w drugiego człowieka.
W życiu szkolnym stawia na futbol, ma tu sukcesy, poza tym świetnie rysuje komiksy.

Niestety czyhają też na niego używki. W Ameryce wielką popularnością cieszą się leki opioidowe, wielu po nie sięga; uśmierzają ból i przynoszą zapomnienie o problemach, a lekarze dość chętnie wystawiają na nie recepty.
Demon zauważa, że "lekarze przepisują umierającym tyle specyfików, że dla każdego wystarczy".

Przyglądamy się, jak młody bohater próbuje poradzić sobie w życiu, nie poddaje się, ma marzenia, bardzo chce zobaczyć ocean i "ciągle czeka na spotkanie z tą jedną wielką rzeczą, o której wie, że nie pochłonie go żywcem".

Czytałam, kibicując zmaganiom dzielnego chłopca barwnym i potoczystym językiem opowiadającego swoją historię, nie unikającego wulgaryzmów, gdy trzeba o czymś dosadnie powiedzieć.
Warto poznać tę współczesną opowieść o Demonie Copperheadzie i jego "własnym małym wszechświecie".

Komentarze

  1. Opioidy, jak i narkotyki opioidowe to obecnie gigantyczny problem w USA, dobrze, że taka tematyka jest wplatana w powieści.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz