Aleksander Kaczorowski - "Ota Pavel. Pod powierzchnią"



"To, że zwariowałem sprawiło mi ogrom cierpienia, kto tego nie przeżył, nigdy tego nie zrozumie (...) widzę teraz świat całkiem inaczej niż dawniej, głębiej, jakby pod powierzchnią". Tak pisał w liście do brata Ota Pavel na pięć lat przed śmiercią.

Aleksander Kaczorowski pisze o jego trudnym życiu naznaczonym Holokaustem, wiarą w komunizm, doświadczeniem praskiej wiosny 1968 roku i przede wszystkim chorobą psychiczną.
Pisanie pozwalało mu utrzymać się przy życiu. Gdy w 2015 roku przeczytałam opowiadania ze zbioru "Śmierć pięknych saren" i "Jak spotkałem się z rybami", trudno mi było uwierzyć, że jej autor zmagał się z tak ciężką chorobą. Tyle tam radości życia, zachwytu nad pięknem przyrody.

Mariusz Szczygieł określa ją jako "najbardziej antydepresyjną książkę świata", zgadzam się z nim.
Czy Kaczorowskiemu udało się oddać dramat Pavla i jednocześnie jego chęć życia, zaangażowania w pracę i w pisanie?

Otóż wydaje mi się, że nie do końca. Jakoś nie czułam jego więzi z pisarzem. Cytuje często fragmenty jego prozy, również reportaży sportowych czy opowiadań poświęconych ludziom sportu. Brakuje mi w tym większego skupienia się na Pavlu, za dużo tu polityki, sportu, opowiadania o życiu ludzi, z którymi czeski pisarz przyjaźnił się czy po prostu znał.
Czasem są też relacje z wędrówki śladami Oty Pavla i również nie są one zbyt ciekawe. Zdają się tak trochę dodane "na siłę".

Książka jest w sumie dość smutna i dochodzę do wniosku, że może lepiej powinnam poprzestać na lekturze wspaniałej "Śmierci pięknych saren".

Komentarze