Andreas Eschbach - "Gobeliniarze"



Gdzieś, daleko, wysoko, kiedyś, na innych planetach powstają wspaniałe kobierce z ludzkich (kobiecych) włosów. Tkają je mężczyźni - jeden gobelin to jedno życie - tyle czasu trzeba, by powstał i ozdobił cesarski pałac.Nikt nie wierzy, by, jak głoszą stopniowo obcy, cesarz dawno został obalony. Ludzie nie potrafią uwolnić się "od dławiącej wiary w boskość cesarza".
Wszak żeglarze monarchy wciąż zabierają gobeliny, zbierają podatki i nakładają kary w imię władcy.

Nie jestem entuzjastką science fiction, ale zachęcona przez córkę z dużym zainteresowaniem przeczytałam tę powieść o potędze władzy, strachu przed nią, zniewoleniu, religii i zwykłych ludzkich pragnieniach.
Daleko w kosmosie czy blisko na ziemi, obok nas wciąż pozostają one takie same.
Można omotać ludzi jakąś ideą, niedorzecznymi wymaganiami, można zastraszyć, narzucić własną wizję świata.

Potęgą swej władzy można nawet stworzyć ruch rebeliantów. W powieści cesarz mówi: "władza jest obietnicą, trwającą dopóty, dopóki dążąc do niej napotykamy przeszkody", i dalej: "Łatwo jest narzucić duchowe jarzmo, ale trudno je wyrwać z ludzkich umysłów".

Archiwum cesarskie skrywa wiele tajemnic, do których nie jest łatwo dotrzeć rebeliantom. W końcu uda się wyjaśnić historię królestwa Gheery. Trop zdradzi archiwista Emparak, który zna tajemnicę, za włosianymi kobiercami kryje się historia zemsty.
Zanim to nastąpi, poznamy wielu ciekawych bohaterów, przemieścimy się w przestworzach kosmicznymi statkami, będziemy przyglądać się Wielkim Mistrzostwom czy słuchać koncertu na trójflecie.

To bardzo zajmująca opowieść w siedemnastu rozdziałach z epilogiem. Czy, jak obiecuje to autor, "nigdy nie zapomnimy historii włosianych kobierców"? Tego nie jestem pewna, wiem natomiast, że zapamiętam ją na długo.

Komentarze