Piotr Bernardyn - "Hongkong. Powiedz, ze kochasz Chiny"


Piotr Bernardyn zabiera nas w podróż do Hongkongu. W dziesięciu tekstach wzbogaconych epilogiem pokazuje siedmiomilionową metropolię; jej dzień dzisiejszy (pisał ją w 2019 roku w burzliwym okresie protestów) i historię.

Półtora wieku Hongkong był kolonią Zjednoczonego Królestwa Wlk. Brytanii. Rys historyczny sięga roku 1841, gdy brytyjscy marynarze zakładają przyczółek handlowy na wyspie Hongkong, na Morzu Południowochińskim. Od, jak ją określił lord Palmerston, „jałowej wyspy, prawie niezamieszkanej” Hongkong wyrósł na miejsce kojarzone z ogromnym bogactwem, stał się potęgą gospodarczą z dużą liczbą miliarderów. W tekście „Pogoda dla bogaczy” autor podaje, że jest ich osiemdziesięciu.

Jest to jednocześnie miejsce bardzo drogie do życia, z wielkimi nierównościami społecznymi. O tym jednak Bernardyn pisze mniej, koncentruje się głównie na zagadnieniach politycznych, dużo uwagi poświęca zamieszkom i protestom. Podaje wiele nazwisk, dat, zagłębia się szczegółowo w działalność opozycji, analizuje zachowania gubernatorów czy system prawny.

Przedmiotem jego rozważań jest głównie Hongkong już po zakończeniu tam brytyjskiego panowania w 1997 roku, gdy „miasto nieprzerwanie wrasta w Chiny, pomimo formalnej autonomii i licznych protestów”. Nie bardzo sprawdza się też formuła: „jeden kraj, dwa systemy”. Oczywiście Chiny cały czas dążą do całkowitego podporządkowania sobie Hongkongu, ograniczając demokrację, która stopniowo „staje się farsą”. Jak zaznacza autor: „Hongkong to jednak przede wszystkim wielki biznes, któremu swobody polityczne są mało potrzebne”.

Przyznaję, że reportaż Piotra Bernardyna  czytało mi się dość trudno, momentami była to nawet męcząca lektura. To zdecydowanie książka dla osób interesujących się bardziej zagadnieniami politycznymi. Oczywiście można się z niej dowiedzieć wielu ciekawostek na temat tego azjatyckiego terytorium i to doceniłyśmy. Oczekiwałam jednak więcej informacji o życiu mieszkańców, ich dniu powszednim, rozmów z nimi, takiego zwykłego spojrzenia na Hongkończyków.

Komentarze