Michał Głowiński - "Carska filiżanka"

Długi czas kojarzyłam Michała Głowińskiego wyłącznie jako współautora "Zarysu teorii literatury". Kiedyś trafiłam w księgarni na jego "Kładkę ponad czasem", kupiłam, przeczytałam i zaczęłam szukać jego innych książek. "Czarne sezony", "Kręgi obcości" pozwoliły mi poznać nieco inne oblicze profesora, historyka i teoretyka literatury.

Wspomnieniowy charakter jego prozy naznaczony tragizmem przeżyć wojennych i trudnych lat po wojnie obecny w poprzednich pozycjach pojawia się także w jego najnowszych szesnastu opowieściach.

Okruchy pamięci, czy, jak je nazywa autor, wyskrobki pamięci, okazują się przydatne w ich konstruowaniu. Wraca postać ciotki Zosi, która zginęła w Treblince, pokutnika leżącego krzyżem w małym kościółku niedaleko sierocińca będącego schronieniem dla żydowskiego chłopca w czasie okupacji hitlerowskiej, studentów poznanych na polonistyce, wędrówek po Paryżu...

Ożywają w opowiadaniach Głowińskiego ludzie, którzy odeszli i "zapomnienia kładzie się na nich nieustannie cieniem". Pojawiają się w krótkich refleksjach autora, bo byli dla niego istotni w danym momencie, są, jak tytułowa "carska filiżanka" śladem i świadectwem przeszłości.

Nostalgiczna, niespieszna narracja pozwala delektować się znakomitym stylem Michała Głowińskiego, daje szansę zanurzenia się w świat miniony.
Mam tę książkę, pewnie będę do niej powracać.

Komentarze