Andrzej Bobkowski - "Punkt równowagi"
W „Punkcie równowagi” znalazło się jedenaście opowiadań
Andrzeja Bobkowskiego, bardziej chyba znanego jako autora wspomnieniowych
„Szkiców piórkiem”. Choć trzeba by zauważyć, że i tak nie należy on do zbyt
znanych twórców. Znawcy mówią jednak o nim jako o jednym z najwybitniejszych
polskich pisarzy. Żył na emigracji, z Francji, gdzie zastała go II wojna
światowa, wyjechał w 1948 roku do Gwatemali i tam zmarł w 1961 roku w wieku
zaledwie 48 lat.
Jakie są jego opowiadania? Jaką tematykę podejmują i czy
mogą się dziś podobać? Jak pisze emigracyjny twórca?
Już pierwsze opowiadania mogą zachwycić językiem i stylem. Bobkowski
pisze pięknie, w poetycki sposób opisuje miejsca, krajobrazy, dba o detale,
używa metafor i porównań. Sprawia, że czytelnik jest w stanie uruchomić swoją
wyobraźnię i zobaczyć Paryż, dom Balzaca, plantację trzciny cukrowej w
Gwatemali czy znaleźć się na pokładzie „Coco de Oro”.
Piękny język spowodował, że czytałam sześć pierwszych
opowieści, mimo że ich treść niekoniecznie mnie interesowała. Dużo w nich
refleksji na tematy dla mnie raczej nudne i
dziś trochę przestarzałe. Ożywienie Balzaca, Flauberta, Renana i ich dyskusja o
komunizmie, społeczeństwie, epoce w opustoszałym budynku przy jednej z ulic Paryża wydaje się
ciekawa raczej dla samego narratora, który nieśmiało próbuje wziąć w niej
udział.
Emigracyjne dylematy tych, którzy zostali, tych, którzy
wyjechali czy wracają, wahają się… także
mogą dziś „trącić myszką”. Jednocześnie dają jednak okazję, by
dowiedzieć się, jak postrzegano z perspektywy emigracji nasz kraj. Takie
rozmowy toczą się w „Pożegnaniu”, gdzie narrator (Bobkowski?) spotyka się ze
swym dawnym przyjacielem, który wyjechał z Polski w 1947 roku i po kilku latach
wraca, bo tam, jak mówi, „wypadki pędzą”, a Zachód jest „uzdrowiskiem o
łagodnym klimacie”. Swoje racje przedstawi mu Bobkowski (?) w „Liście”, gdzie
m.in. wyjaśnia, dlaczego nie chciałby wrócić do kraju: „Jednak wolę tęsknotę i
ciężką troskę o chleb”.
Tak jak napisałam wcześniej, sześć pierwszych opowiadań
nieco mnie znużyło, za to przy „Coco de Oro” akcja wreszcie ruszyła, dużo się
tu dzieje, jest napięcie, czyta się z wielkim zainteresowaniem. Podobnie
oceniam „Spotkanie” i „Punkt równowagi”. Są w nich ciekawe postaci: kapitan
Świdkiewicz, mechanik Pochwalski, major amerykańskiego lotnictwa Gilbert Rocker
to bohaterowie, którzy próbują wykorzystać swoją szansę, chcą odnaleźć się w
nowej rzeczywistości, podejmują wyzwania. Czasem, jak w przypadku Świdkiewicza,
są to nielegalne przerzuty towarów. Dowódca „Coco de Oro” ma w kajucie obraz
Matki Boskiej i w krytycznym momencie obiecuje jej odejście od nielegalnych
interesów. Czy wytrwa w postanowieniu?
Odsyłam do lektury tego i innych opowiadań. Dużo tu pięknych
zdań, „złotych myśli”, niektóre zostały zaczerpnięte z Conrada, którego książki
Bobkowski cenił. W „Punkcie równowagi” można znaleźć ciekawy cytat o pracy z
„Jądra ciemności”: „Nie lubię pracy – żaden człowiek jej nie lubi, ale lubię
to, co tkwi w niej – możność odnalezienia siebie”. Coś w tym jest!!!
Po przeczytaniu opowiadań Bobkowskiego warto zapoznać się z
posłowiem Krzysztofa Ćwiklińskiego, pozwoli bliżej poznać poglądy pisarza. Jest
tam też wciąż bardzo aktualny cytat z Gombrowicza o Polaku, piękny wiersz
„Chwile” Michała Chmielowca czy przejmujący fragment o śmierci z eseju
Bobkowskiego „Wielki Akwizytor”.
Komentarze
Prześlij komentarz