Peter Ackroyd - "Blake"

Pierwszy raz zetknęłam się z nazwiskiem Blake'a przy okazji książki Olgi Tokarczuk "Prowadź swój pług przez kości umarłych". Poczytałam trochę o nim, obejrzałam jego obrazy w Internecie.
Ucieszyłam się, gdy dostałam jego biografię. Długo ją czytałam, bo to i 500 stron, a i  format duży, same treści zaś niełatwe.

Często też, zamiast czytać dalej, długo przyglądałam się umieszczonym w książce obrazom. Są naprawdę niesamowite, największe wrażenie zrobił na mnie "Sen Jakuba" i "Dawid z wód ocalony", choć i od innych trudno oderwać wzrok, na szczęście jest ich sporo. Podobnie jak i fragmentów dzieł Blake'a, był też poetą.
Ackroyd ukazuje jego życie od narodzin do śmierci, skupia się na osobowości tego niezwykłego malarza, poety, rytownika, który od dzieciństwa miał wizje, rozmawiał z duchami, a nawet spotkał Boga; widział na drzewach anioły. Obcowanie ze światem pozaziemskim owocowało niezwykłymi dziełami malarskimi i literackimi. Niestety, jak to często bywa, współcześni nie cenili jego twórczości. Blake borykał się z wieloma problemami, uważano go za szaleńca.

Jego biograf opisuje dokładnie XVIII - wieczny Londyn, ludzi, z którymi zetknął się wizjoner, można zobaczyć zdjęcia domów, w których mieszkał.
Jest też wiele fragmentów poezji Blake'a, są zamieszczone oryginalne wersje i tłumaczenia, czasem nawet, jak w przypadku najsłynniejszego "Tygrysa", dwie wersje: tłumaczenie Barańczaka i Kozaka.

Zapamiętam początkowe wersy poematu "Proroctwa Niewinności": "Świat widzieć w jednym ziarnku piasku, Niebo - w przydrożnej koniczynie, Dłonią ogarnąć Nieskończoność, A Wieczność zamknąć w godzinie".

Na pewno też obejrzę nie jeden raz wizjonerskie obrazy Williama Blake'a. Dobrze, że mam książkę Petera Ackroyda.

Komentarze