Michaił Bułhakow - "Mistrz i Małgorzata"

Kolejna, trzecia, lektura tej książki i zachwyt absolutny. Podążyłam więc za narratorem, który nawołuje: „Za mną czytelniku!” Tłumaczy, że  jest „rzetelnym sprawozdawcą, ale przecież człowiekiem postronnym”. Bardzo podoba mi się taka konstrukcja narratora; wiele razy ujawnia swoją obecność, komentuje i zapowiada przyszłe zdarzenia.

A dzieje się wiele. Woland i jego świta urządza sobie w Moskwie diabelski karnawał, choć to przecież maj, zwieńczony wspaniałym „wiosennym balem pełni księżyca” z korowodem grzeszników.
W teatrze Varietes spada z sufitu deszcz pieniędzy, czy „czerwońce” zachowają jednak swą wartość?
Czarny kot Behemot pije wódkę i zagryza  ją marynowanym grzybkiem, oczywiście mówi, chodzi na tylnych łapach i ma jeszcze wiele umiejętności nieznanych naszym swojskim Mruczkom. Mój czarny kot też nie wpisuje się w klimaty Bułhakowa, szkoda.

Absurdy życia w Moskwie w latach trzydziestych XX wieku splatają się z magią, z niesamowitymi zdarzeniami. Nic nie jest oczywiste. Szatan czyni dobro, choć przecież ma być zły. Klinika psychiatryczna wydaje się miejscem, w którym są ludzie zdrowi psychicznie.
Jest tam i tytułowy mistrz, autor powieści o Piłacie włączonej w tok narracji. To dla mnie wspaniała opowieść o postaci zarysowanej zaledwie w każdej z czterech ewangelii. Tu ukazany jest jako człowiek targany różnymi wątpliwościami, zdający sobie sprawę ze swego tchórzostwa, a ono, jak sam mówi, „jest ułomnością najstraszliwszą”.

O „Mistrzu i Małgorzacie” można by długo pisać, mówić, najlepiej jednak siąść samemu do lektury, by móc potem, jak Korowiow „śpiewać monotonnie – Jestem zachwycony… Jesteśmy zachwyceni…”
Trwając zaś w zachwycie, odkrywać powieść na nowo w kolejnych lekturach, szukać ukrytych symboli, motywów literackich i biblijnych, wynotować mądre myśli i charakterystyczne cytaty ze słynnym „rękopisy nie płoną”, „nie ma dokumentu, więc nie ma i człowieka” czy „każdemu będzie dane to, w co wierzy”. Zastanawiać się nad potęgą miłości, która połączyła mistrza i Małgorzatę i może żałować, że nie usłyszymy już rozmowy Piłata, uwolnionego przez mistrza, z Jezusem. Procurator Judei wkracza wreszcie na księżycową ścieżkę, by móc dopowiedzieć coś, czego nie zdążył „dawno temu, czternastego dnia wiosennego miesiąca nissan”.






Komentarze