Andrzej Stasiuk - "Osiołkiem"

Andrzeja Stasiuka zaliczam do swoich ulubionych autorów. Znów chętnie "wyruszyłam" z nim w kolejną podróż; tym razem Ukraina, Rosja, Azja. Towarzyszy mu Z. znający doskonale język rosyjski, no i świetny kierowca, ale zawsze można "przycupnąć" z tyłu.
Mimo mojego braku zainteresowania tematyką motoryzacyjną dałam się wciągnąć w rozważania o samochodach, silnikach, simeringach (cokolwiek to znaczy!), kanistrach i paskach klinowych.

Bardzo lubię w jego książkach tę niespieszną narrację, refleksje o życiu, podróżach, przemijaniu, wolności, bo oczywiście kolejna podróż to dla niego okazja, by spojrzeć szerzej na świat. Dostrzec też jego uroki, piękno mijanego krajobrazu, nawet jeśli to tylko step, piach i trawy.

Bardzo ważne są też spotkania z ludźmi spotkanymi w drodze, w "Osiołkiem" są tu również duchy przeszłości, z którymi autor prowadzi długie rozmowy o naszej polskiej naturze, o niepodległości, historii. "Powinniście się pozbyć syndromu ofiary" - mówi Aleksiej. Bardzo aktualne słowa...

W książkach Stasiuka znajduję też często (tak było i teraz) klimaty z mojego dzieciństwa, autor sprawia, że potrafię wraz z nim cofnąć się w czasie, by choć na chwilę znaleźć się w tamtym beztroskim świecie.

Podoba mi się konkretny, dosadny, często z wulgaryzmami, język, którym się posługuje, bliskie mi są jego poglądy na wiele spraw.
Ze Stasiukiem "wsiadam" i do "osiołka", wiem, że na pewno będzie ciekawie. Szkoda tylko, że na 199 kilometrze (stronie) trzeba już "wysiadać".

Komentarze