Zośka Papużanka - "Przez"


Od czasu świetnej debiutanckiej „Szopki” czytam kolejne książki Papużanki. Wydana w 2016 roku powieść „On” podobała mi się umiarkowanie, nie wzbudziła takich emocji jak „Szopka”. Plusem były dla mnie świetne fragmenty dotyczące lektur szkolnych, realizm lat osiemdziesiątych, sposób narracji i język. Sam bohater wydał mi się mało przekonywający, podobnie i surrealistyczne sceny w tramwaju.
Już w następnym roku ukazał się zbiór opowiadań „Świat dla ciebie zrobiłem”, kilka z 12 opowieści zainteresowało mnie, ale całość w sumie oceniłam jako zaledwie dobrą, wierząc, że kolejna książka będzie już na miarę debiutu.

Jestem po przeczytaniu „Przez” i niestety znów jestem nieco rozczarowana. Bohater – mężczyzna wynajmuje mieszkanie, rozstawia sprzęt fotograficzny. Będzie robił zdjęcia swojej żonie mieszkającej naprzeciwko i podglądał tę, którą porzucił bez słowa wyjaśnienia przed pięciu laty. Po co właściwie wraca, chce cofnąć czas, zatrzymać go, coś zrozumieć? Nie polubiłam go, nie zdołałam dociec powodów jego odejścia. Miałam wrażenie, że to raczej żona mogłaby go zostawić  dręczona przez niego psychicznie, jak mi się zdaje w świetle jego wspomnień.

„Jestem nienormalny, pomyślał…” Chyba tak, pomyślałam, czytając ten ciągnący się przez 292 strony tekst. Nie porzuciłam go, mimo pewnego znużenia, bo wciąż jestem pod wrażeniem stylu i języka Zośki Papużanki. Te jej odniesienia literackie – Proust, Jasnorzewska – Pawlikowska, Sienkiewicz z „Latarnikiem”  w nawiązaniu do obowiązków pana szlabanowego; bardzo to lubię i cenię. Autorka ostrzega też trochę czytelnika, że w jej książce , mimo że to już 120.strona, nic się nie dzieje, no i że „ludzie lubią, gdy wszystko jest wyjaśnione”.

Nie oczekiwałam wyjaśnień, lubię niedopowiedzenia, niejasności, które sama muszę rozwikłać, przemyśleć. A jednak mam odczucie, że ten książkowy „strumień świadomości” biegnie jakoś bez celu, uczucia i emocje głównego bohatera i jego żony - tak jak to on je przedstawia – są mało wiarygodne, ich relacje jakieś dziwne. Właśnie – dziwna, tak bym określiła mój stosunek do tej książki. W sumie to sama nie wiem do końca, co o niej myśleć. Zastanawiam się, czy nie za bardzo nastawiłam się na takie brawurowe jak w przypadku „Szopki” wejście autorki i wciąż takiej szukam. Widać zaś, że poszukuje ona nowych pomysłów, innych sposobów pokazania swoich bohaterów.
Myślę, że pozostanę wierna autorce i znów będę czekać na jej kolejną prozę. W końcówce „Przez” padają słowa: „Zachowujesz się jak bohater kiepskiej książki”. Hm… tak źle to nie było. Zośka Papużanka pisze  dobre powieści, a ja wierzę, że już następna mnie zachwyci.

Komentarze

  1. recenzja bardzo mi się podoba i faktycznie trzeba czytać i czekać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz