Ignacy Karpowicz - "Ości"
Życie wciąż stawia przed nami wiele możliw-ości. Wokół widzimy sporo niegodziw-ości czy podł-ości, a przecież pragniemy mił-ości, rad-ości, wyrozumiał-ości. I tak można by jeszcze oddzielać różne „ości”, szukając drogi interpretacyjnej powieści Karpowicza.
Od razu zwraca uwagę erudycja autora rozpoczynającego rozdziały różnymi
cytatami, m.in. Kazuo Ishiguro, Thomasa
Bernharda, Juliana Barnesa, Margaret Atwood czy rodzimej Anny Janko. Zadaniem
czytelnika jest odnalezienie związków tych fragmentów z treścią rozdziałów, co
skłania do dużej uważności. Tę łatwo zachować, bo Karpowicz w „Ościach”
proponuje zabawę słowami, zaczynając już od pierwszego zdania: ”Autobus wolno
stał w korku i niepoprawnym związku frazeologicznym”. Takich dowcipnych zdań jest wiele.
Pamiętając
jednakże o tym, że autor nie tylko chce nas rozbawić, trzeba pochylić się również
nad głębszą wymową powieści, nad jej bohaterami. To głównie dwie rodziny
rozrastające się o nieoczekiwane i dość nietypowe związki i układy. Maria jest
żoną Wietnamczyka Kuana, ten zaś występuje jako drag queen i jest związany z
Norbertem, który z kolei kocha się w Ninel (anagram słowa Lenin), a jej syn
Franek jest kochankiem Mai, żony Szymona zdradzającego ją z Juli.
Skomplikowane? Może trochę, ale mamy więcej rozmait-ości. Jest para sympatycznych
gejów, Andrzej i Krzyś, matka Mai, pani Cecylia, której w pielgrzymkach
towarzyszy z wielką ochotą wnuk – pank. Pani Cecylia nie mieszka od lat z
mężem, ale na rozwód się nie zgodziła, jest bardzo religijna.
Jeden z
moich ulubionych fragmentów pokazuje właśnie tegoż męża zajmującego wraz ze
swym bratem dom będący przyczyną nieustających kłótni i procesów sądowych.
Niczym Fredrowscy bohaterowie „w jednym stoją domu”, nie mogąc żadną miarą
dogadać się ze sobą, doświadczając „euforycznej nienawiści” i próbując przez
dwadzieścia lat eksmitować się nawzajem lub też licząc na śmierć drugiego, co
wciąż nie następuje.
Nudzić się w
każdym razie nie można, czytając „Ości” i zastanawiając się nad „giętkością
szkieletu społecznego” – to cytat z recenzji Przemysława Czaplińskiego, który
dokonał dogłębnej analizy powieści Karpowicza, pisząc też o niej jako o
„inteligentnej plotce”. Można tu zresztą znaleźć odniesienia do realnych
postaci. To jednak wzbudzało pewnie emocje, gdy książka się ukazała, dziś po
siedmiu latach raczej niewiele osób o tym pamięta.
Wciąż
ukazują się nowe książki, zainteresowanie nimi trwa czasem dłużej, częściej
krócej. Debiutują młodzi twórcy mający nadzieję na podbicie rynku
czytelniczego, na entuzjastyczne opinie recenzentów, na prestiżowe nagrody
literackie. Uda się tylko niektórym. Ignacy Karpowicz wciąż tworzy powieści
cieszące się uznaniem, począwszy od debiutanckiego „Niehalo”, przez „Cud”,
„Gesty”, „Balladyny i romanse”, po, znakomitą dla mnie, „Sońkę” czy wydaną w
2017 roku „Miłość”.
„Ości” to na pewno powieść godna polecenia, otwarta na
różne dalsze ciągi, pokazująca niestandardowe rodziny i ludzi, którzy,
dokonując określonych wyborów, nie chcą wtrącania się do ich prywatn-ości. Mimo
sporej objęt-ości (469 stron), warto
jednak zmierzyć się z nią. Na pewno dostarczy nam dobrej zabawy, zwróci uwagę
na bogactwo naszego języka, na ciekawe połączenia słowne, na frazeologizmy, na
nową wersję mitu o Demeter i Korze. Może zastanowimy się nad pojęciem
normaln-ości, może nauczy nas wrażliw-ości.
Komentarze
Prześlij komentarz