Truman Capote - "Miriam"

 Opowiadanie Trumana Capote'a "Drzewo nocy" polecał Tomasz Stawiszyński, filozof i eseista. W mojej bibliotece było ono w zbiorze pt. "Miriam" zawierającym cztery opowiadania. Amerykańskiego pisarza znałam tylko z jego słynnego "Śniadania u Tiffany'ego". Postanowiłam zaufać wyborowi gospodarza "Godziny filozofów", audycji w radiu TOK FM, której bardzo lubię słuchać.

Zaczęłam właśnie od "Drzewa nocy", mimo że było ono ostatnie w zbiorze. Już początek wprawił mnie w niepokojący stan; zima, deszcz, gołe żarówki na peronie i te "sople jak wyszczerzone kły kryształowego potwora". Nie lepiej było, gdy bohaterka, Kay, wsiada do pociągu i zajmuje miejsce w osobnym przedziale obok osobliwej pary - mężczyzna jest głuchoniemy, za to kobieta nachalnie narzuca dziewczynie swoje towarzystwo i wręcz wymusza na niej rozmowę. Kay, a wraz z nią i czytelnik, czuje się coraz bardziej nieswojo, nieznajomi ludzie budzą lęk, a nawet przerażenie. Są inni, przypominają bohaterce dziecięce opowieści o duchach i upiorach, "które kiedyś, dawno temu wisiały nad jej głową jak nawiedzane konary drzewa nocy". Ten nastrój grozy potęguje się, mimo że Kay nie jest sama w tym pociągu. Trzeba wytrwać do końca opowiadania, choć dla mnie nie było to łatwe. Niesamowity klimat utrzymuje się cały czas, przez dwadzieścia stron siedziałam prawie w bezruchu, bojąc się tego, co się za chwilę wydarzy i czy w ogóle się wydarzy?

Przyznaję rację Tomaszowi Stawiszyńskiemu, "coś" jest w tym opowiadaniu, dosłownie przenosi czytelnika w głąb tej krótkiej historii, "każąc" mu po przeczytaniu ostrożnie rozejrzeć się wokół, przypomnieć sobie dawne i obecne lęki.

Po takiej dawce emocji sięgnęłam po trzy następne, a w zasadzie poprzedzające "Drzewo nocy", opowieści. One także utrzymały mnie w atmosferze tajemnicy i obcowania nie tylko ze światem rzeczywistym. Tytułowa Miriam to demoniczna dziewczynka pojawiająca się dość nieoczekiwanie i zakłócająca spokój, ustabilizowane i przewidywalne życie pani Miller. Dziecięcy bohaterowie pojawią się też w "Dzieciach w dniu urodzin", osobliwa panna Bobbit naruszy ład małego miasteczka. Kim jest naprawdę ta dziewczynka zachowująca się i wyglądająca jak dorosła osoba? 

Jest jeszcze opowiadanie "Pan Bida", a w nim pan Revercomb, który... skupuje sny!

Polecam opowiadania Capote'a, pozwalają oderwać się od codzienności, zagłębić w świat wyobrażeń, fantastycznych, nierealnych doznań, przywołują dziecięce historie o duchach, upiorach, odwołują się do koszmarnych snów. Pragniemy obudzić się i zapomnieć, co nam się śniło, a może mamy ochotę znów przenieść się w świat snów, jak Sylwia z "Pana Bidy". Chce odzyskać swoje sny, ale przecież sprzedała je. Co pan Revercomb z nimi zrobił? Zachęcam do lektury!

Komentarze

  1. Po takiej recenzji pożyczam książkę, w weekend będę ją czytał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo interesująca pozycja, znam ją, dzięki Panu Stawiszyńskiemu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz