Jeremi Przybora - "Wraz, czyli bez. Opowiadania i listy z krainy nonsensu"



Wspaniale było pobyć sobie w "krainie nonsensu" za sprawą tekstów Jeremiego Przybory, ale i Michała Rusinka, który przygotował ten wybór i opatrzył go ciekawym wstępem. Wyjaśnia w nim, jak trudnego zadania się podjął i że najchętniej wybrałby wszystkie teksty. Skoro tak się nie dało, to zdecydował, by zrezygnować z wierszy (te są najbardziej znane) na rzecz opowiadań i listów. To w nich, wg niego, "purnonsens objawia się w pełnej krasie". Czytałam je, mając w pamięci sylwetki Starszych Panów, bo też często jest w nich mowa o dwóch przyjaciołach.Trudno mi tu właściwie wyróżniać któreś w opowiadań czy listów. W każdym jest mistrzostwo języka, zabawnych treści, humoru, komizmu zestawień nonsensownych zdarzeń, niedorzeczności i absurdu polskiej rzeczywistości.

Gdybym jednak miała pokusić się o wskazanie najulubieńszych tekstów, to byłoby to z pewnością "budzące grozę" opowiadanie "Ponura libacja", tajemnicze, z pogranicza świata umarłych "Ciociu, przestrasz wujka" czy wreszcie liryczne, wspomnieniowe, przywołujące pamięć żony Przybory, Alicji, zatytułowane "Płaszcz".
To w nim autor pięknie pisze o kontakcie ze zmarłymi: "Ale zmarli w rozmowach z nami milczą albo powtarzają to, co powiedzieli nam już za życia. Nie mówią nic nowego, chociaż my mamy im tyle do powiedzenia. To przede wszystkim, czym byli dla nas za życia, a o czym wtedy mówiliśmy im tak mało, tak żałośnie mało..."

Po opowiadaniach są listy - jest ich pięćdziesiąt. Są z różnych miejsc, począwszy od "Listu z ...". Dalej są m.in. z piwnicy, z ławki, z klatki schodowej i wielu innych interesujących i zaskakujących miejsc. Jest też kilka o..., np. o kominkach, o dziadku Paździerzaku. Tu nie jestem w stanie wyróżnić jakiegoś.
Zabawa przy czytaniu jest znakomita, często śmiałam się w głos i podziwiałam językowe perełki, bawienie się słowami, tworzenie takich np. nazw jak siostra Odorata z zakonu sióstr solenizantek, klasztor Ojców Azylianów, drópelek, wiedronka albo takie zdanie: "Zrazu zraz był, a potem nie było".
Miałabym ochotę cytować tu jeszcze inne żarty słowne, ale jest ich przecież mnóstwo i najlepiej czytać te teksty w całości.
Absurdy siermiężnego życia w PRL-u kontrastują tu często ze wspomnieniem lat przedwojennej elegancji, szyku, właściwych manier.

We wstępie Michał Rusinek zaznacza, że "Stanisław Barańczak pisał, że "purnonsensowa twórczość Jeremiego Przybory pomogła ludziom wyjść prawie bez szwanku z ciężkiego nonsensu PRL-u". Zauważa też, Rusinek, "że ta twórczość może także pomóc przetrwać nonsensy współczesnej polskiej rzeczywistości".

Cieszę się, że mam tę książkę, na pewno będę do niej zaglądać. Oko przyciąga nawet i okładka, kolorowa z zabawnymi ilustracjami. Bardzo zachęcam do sięgnięcia po teksty Mistrza Przybory.

Komentarze