Justyna Sobolewska - "Jadwiga. Opowieść o Stańczakowej"
Justyna Sobolewska napisała piękną książkę o swojej babci, Jadwidze Stańczakowej z domu Strancman. Jak zaznacza już w pierwszym rozdziale, została zapamiętana jako "ta niewidoma od Białoszewskiego". Przyjaźniła się z nim, żyła w jego cieniu, choć przecież sama była poetką, pisała też prozę, wydała m.in. książkę "Ślepak".
Jej wnuczka odkrywa ją na nowo, przegląda dokumenty, otwiera teczki, znajduje nieznane zapiski, odsłuchuje taśmy.
Miałam takie poczucie, że razem z autorką odkrywam tę postać, poznaję jej trudne życie, a także małe wycinki twórczości. Sobolewska zamieszcza w książce niektóre wiersze i fragmenty prozy, które Stańczakowa nazywała "Prozinkami" (urocza nazwa).
Razem z Białoszewskim pisali też "Dziennik we dwoje". W sumie to właśnie on namówił Jadwigę, by pisała, debiutowała, mając prawie sześćdziesiąt lat.
Na pewno pamięć o niej w pewien sposób wrócił film "Parę osób, mały czas" z 2005 roku. Muszę go koniecznie obejrzeć.
Mam jednak wrażenie, że to opowieść Sobolewskiej sprawi, że Jadwiga Stańczakowa znajdzie należne jej miejsce.
Autorka "Ślepaka" wyprzedzała swój czas, dziś na pewno żyłoby się jej lepiej, choć choroba, na którą cierpiała, barwnikowe zwyrodnienie siatkówki, wciąż pozostaje nieuleczalna. Nie poddawała się, próbowała psychotroniki, radiestezji, dermooptyki, wierzyła, że poradzi sobie ze stanami depresyjnymi, które wiązały się z pobytami w szpitalu psychiatrycznym.
Bardzo dbała o swój wygląd zewnętrzny, jej wnuczka zamieściła wiele zdjęć, na których możemy ją oglądać w różnych etapach jej życia.
Justyna Sobolewska pisze o swoich uczuciach i odczuciach związanych z babcią. Nie zawsze były one łatwe. Z perspektywy czasu patrzy jednak na Jadwigę jako niezwykłą kobietę, samodzielną mimo niedowidzenia, silną i mądrą, walczącą o swoje miejsce nie tylko u boku Białoszewskiego.
Jest w tej książce wiele barw, Stańczakowa dużą wagę przywiązywała do kolorów.
W wierszu "Wchodzę w głąb barw" napisała: "Jestem niewidoma/Ale rozróżniam barwy". Widziała je zwłaszcza w snach.
W wywiadzie dla "Wysokich Obcasów" z dn. 9.09. 2024 roku Sobolewska powiedziała, że napisała tę książkę, by spełnić marzenie Jadwigi, "marzenie o obecności, o widzialności".
Uważam, że ta biografia jest ich spełnieniem. Bardzo polecam jej lekturę.
Jej wnuczka odkrywa ją na nowo, przegląda dokumenty, otwiera teczki, znajduje nieznane zapiski, odsłuchuje taśmy.
Miałam takie poczucie, że razem z autorką odkrywam tę postać, poznaję jej trudne życie, a także małe wycinki twórczości. Sobolewska zamieszcza w książce niektóre wiersze i fragmenty prozy, które Stańczakowa nazywała "Prozinkami" (urocza nazwa).
Razem z Białoszewskim pisali też "Dziennik we dwoje". W sumie to właśnie on namówił Jadwigę, by pisała, debiutowała, mając prawie sześćdziesiąt lat.
Na pewno pamięć o niej w pewien sposób wrócił film "Parę osób, mały czas" z 2005 roku. Muszę go koniecznie obejrzeć.
Mam jednak wrażenie, że to opowieść Sobolewskiej sprawi, że Jadwiga Stańczakowa znajdzie należne jej miejsce.
Autorka "Ślepaka" wyprzedzała swój czas, dziś na pewno żyłoby się jej lepiej, choć choroba, na którą cierpiała, barwnikowe zwyrodnienie siatkówki, wciąż pozostaje nieuleczalna. Nie poddawała się, próbowała psychotroniki, radiestezji, dermooptyki, wierzyła, że poradzi sobie ze stanami depresyjnymi, które wiązały się z pobytami w szpitalu psychiatrycznym.
Bardzo dbała o swój wygląd zewnętrzny, jej wnuczka zamieściła wiele zdjęć, na których możemy ją oglądać w różnych etapach jej życia.
Justyna Sobolewska pisze o swoich uczuciach i odczuciach związanych z babcią. Nie zawsze były one łatwe. Z perspektywy czasu patrzy jednak na Jadwigę jako niezwykłą kobietę, samodzielną mimo niedowidzenia, silną i mądrą, walczącą o swoje miejsce nie tylko u boku Białoszewskiego.
Jest w tej książce wiele barw, Stańczakowa dużą wagę przywiązywała do kolorów.
W wierszu "Wchodzę w głąb barw" napisała: "Jestem niewidoma/Ale rozróżniam barwy". Widziała je zwłaszcza w snach.
W wywiadzie dla "Wysokich Obcasów" z dn. 9.09. 2024 roku Sobolewska powiedziała, że napisała tę książkę, by spełnić marzenie Jadwigi, "marzenie o obecności, o widzialności".
Uważam, że ta biografia jest ich spełnieniem. Bardzo polecam jej lekturę.
Komentarze
Prześlij komentarz