Tomasz Łubieński - "Bić się czy nie bić?"



O śmierci Tomasza Łubieńskiego (15.03.2024 r.) usłyszałam w radiu, zacytowano też wtedy fragmenty poświęconego mu tekstu autorstwa Wiesława Władyki. Przeczytałam potem całe to piękne wspomnienie i poczułam, że muszę, a raczej chcę, zapoznać się z esejami Łubieńskiego.Wyznacznikiem jego postawy, co zaznacza Władyka, było pytanie "bić się czy nie bić". Taki właśnie tytuł ma jego książka zawierająca cztery teksty poświęcone polskim powstaniom, kościuszkowskiemu, listopadowemu i styczniowemu.
Wnikliwie i krytycznie, z wielką znajomością historii (studiował historię i polonistykę), przygląda się przywódcom powstańczym, postawom ludności cywilnej, mitom narosłym wokół naszych zrywów narodowych.

Karmiona wielką poezją wyrosłą przy okazji powstań dopiero po latach zaczęłam się zastanawiać nad ceną, którą musiało zapłacić polskie społeczeństwo za te "piękne" przegrane powstania. Jak pisze Łubieński, "powstanie (listopadowe) podniosło wierszopisów romantycznych do godności wieszczów", a w ich strofach nie ma właściwie tematu katastrofy, jest przewaga patosu, wzniosłości, patriotycznych postaw.

Autor obnaża słabość przywódców powstań, niemożność porozumienia się, wzajemne złośliwości, np. w relacjach Skrzyneckiego i Prądzyńskiego. Gdy trwają przełomowe bitwy i potyczki, ci generałowie rozgrywają między sobą "pojedynek psychologiczny".
Eseista sporo miejsca poświęca emigracji popowstaniowej i relacjom ze społecznością krajową. Ci, którzy opuścili kraj, uważali, że nadal trzeba intensywnie konspirować i walczyć na różne sposoby. Ci na miejscu coraz bardziej utwierdzali się "w przekonaniu, że tylko posłuszeństwem i pracą można uzyskać lepsze warunki".

Przypomina mi to trochę powojenne (po II wojnie światowej) pretensje naszych rodaków, którzy z zagranicy wyrażali swoje oburzenie na tych, którzy w jakiś sposób współpracowali z nowymi władzami i chcieli po prostu żyć, odbudowywać kraj i zapomnieć o wojennej traumie.

Wokół naszych powstań, jak już wspomniałam wcześniej, narosło wiele mitów. Pisze wprost Łubieński: "Mity podpierane wiarą i wyobraźnią wciąż próbowały się urzeczywistniać" i dodaje znamienne słowa: " W psychice polskiej rozplenił się kompleks wyższości właściwy słabym i przegranym". Oczywiście idzie za tym przekonanie o naszej "wyjątkowości i wyższości moralnej", wciąż zresztą aktualne.
W powstaniu styczniowym było wg Łubieńskiego jeszcze gorzej, nie wyciągnięto żadnych wniosków, znów podjęto nierówną walkę i popełniono wiele błędów. Znów bezsensownie spierano się w obrębie władzy skupionej wokół Rządu Tymczasowego.

Zaciekawił mnie też obraz swobodnego życia, jakie toczyło się w obozach, "obchodzono imieniny i urodziny", wieczorami tańczono i śpiewano. Podkreśla tu autor "poczucie wzniosłej wyższości powstańców wobec tych, co nie walczą". Udzielało się ono ludności cywilnej, np. w "Nocach i dniach" Barbara bardzo ceni to, że Bogumił brał udział w powstaniu styczniowym. Z kolei w "Nad Niemnem" wciąż eksponowany jest motyw mogiły czy wspólnej walki i śmierci powstańców z rodzin Korczyńskich i Bohatyrowiczów.

Nie odpowiada wprost Łubieński na pytanie zawarte w tytule, odwołuje się tu do "poglądu o naturalnej mądrości historii, gdzie zawsze wszystko ma swój sens, w swoim czasie i miejscu..." Po latach, analizując i oceniając, widzi się inaczej, nie czuje się tamtego klimatu, atmosfery niewoli, chęci wyrwania się z niej.
Wiesław Władyka, wspominając Łubieńskiego i jego eseistykę powstaniową, zaznacza, że "uruchamiał on empatię i wyobraźnię", chcąc dojrzeć szarego człowieka, "ziarno prochu w wielkiej lawie".
Kreślony przez autora "Bić się czy nie bić?" obraz powstań wypada jednak zdecydowanie na ich niekorzyść.

Myślę, że celebrując nieustająco nasze przegrane, dopatrując się w nich wyłącznie wspaniałych pokładów bohaterstwa i patriotyzmu, zapominamy o wielkiej cenie , która przyszło za nie zapłacić, o śmierci wielu tysięcy często młodych ludzi, o stratach materialnych, o "większej jeszcze niedoli i niewoli, w którą wpędzały nasz naród".
Tomasz Łubieński, jak pisze Władyka, "otwarcie i odważnie przeciwstawiał się legendom powstańczym, zwłaszcza legendzie powstania warszawskiego". O nim też zaczynam już czytać w zbiorze "Ani tryumf, ani zgon".

Komentarze

Prześlij komentarz