Paweł Sołtys - "Sierpień"



Bardzo ciekawy spacer po Warszawie z bohaterem książki, dzięki niemu poznałam wiele nieznanych mi miejsc. To także okazja do sięgania w przeszłość, tę najbliższą narratorowi, jego dzieciństwo, wspomnienia o dziadkach, rodzicach. Można tu też za sprawą zainteresowań, cóż użyję określenia, autora, bo wiele na niego wskazuje, przenieść się i w odległe czasy. 

Stare książki czy inne drobiazgi wyszperane np. w sklepie ze starociami na Żoliborzu uruchamiają wyobraźnię, a czasem i Internet w telefonie, w poszukiwaniu nazwisk ludzi, często bardzo mało lub wcale nieznanych.
Bywa, że są przyczynkiem do "klecenia historii tyleż pięknej, co nieprawdziwej".

Wędrówki piesze, tramwajami, kawa lub piwo w kawiarniach, wyprawa do cmentarzyska tramwajów, obserwowanie ludzi, ciekawe refleksje, jak np. to o "wspomnieniu we wspomnieniu, czyli nic w niczym, to pudełka w głowie, których już nie da się naprawdę otworzyć".

Melancholijna włóczęga po stolicy w sierpniowe upalne dni, choć czasem też siąpi... Można więc, "zwyczajem zrozpaczonych - czytać", jak podpowiada bohater, można też, to kolejna sugestia, "próbować samemu sobie udowodnić, że jednak da się przez zadrukowane kartki wejść w przeszłość".

"Sierpień" to jedna z finałowej siódemki do nagrody Nike, na razie oprócz niej znam "Magiczną ranę" (przeczytałam rok temu). Chcę poznać kolejne, czekam w bibliotece na swoją kolej. Mam też ochotę, by przeczytać wcześniejsze książki Pawła Sołtysa.

Komentarze