"Dom kobiet" w Teatrze Telewizji reż. Wiesław Saniewski
Piękny stylowy dom w ogrodzie, urokliwe wnętrza, dużo ładnych mebli, zdjęć, obrazów i osiem kobiet. Siedem z nich spokrewnionych, jedna to służąca Zofia.
Niespiesznie toczą się rozmowy, przede wszystkim o mężczyznach, nieobecnych tutaj fizycznie, ale wciąż zajmujących serca wspominających ich kobiet. Są wśród nich wdowy i jedna rozwódka.
Uwaga domowniczek, a i widza także, skupia się na postaci babki Celiny, w tej roli znakomita Anna Polony. To ona próbuje pocieszać i chronić swą niedawno owdowiałą wnuczkę Joannę graną przez Maję Ostaszewską, która poruszająco pokazuje dramat kobiety cierpiącej z powodu śmierci męża (tak się wydaje na zewnątrz), a w rzeczywistości skrywa dręczącą ją tajemnicę. Dopiero spotkanie z Ewą pozwoli jej spojrzeć na swą "winę" z dystansem i zrozumieć, że to mąż oszukiwał ją i prowadził podwójne życie.
Matkę Joanny gra dawno nie widziana przeze mnie w telewizji Joanna Szczepkowska. Jej Maria pokazuje bardzo przekonująco matkę pragnącą głównie chronić córkę. Ukrywa listy do niej, nie chce, by spotkała Ewę. Druga córka, Róża (Joanna Kulig) jest tu mniej ważna, jej mąż po prostu odszedł do innej.
W domu kobiet jest jeszcze Tekla, wspaniała, chłodna Maria Pakulnis. Wydaje się przekonana, że to jej cierpienie jest największe, że to ona straciła wszystko, grzebiąc męża i syna, którzy zginęli w wypadku. Celina docenia jej wierność, nieustanną pamięć o tych, których straciła przed wielu laty i pozostała samotna.
W tej atmosferze zadumy, żałoby i smutku nieco ożywienia wnosi postać Julii. Grana przez Danutę Stenkę wdowa dobrze wspominająca swe życie i męża jest skoncentrowana na sobie, dba nieco przesadnie o swe zdrowie, mówi głośno, ekscytuje się parą zakochanych widzianą w pobliżu domu.
Widz nie zobaczy mężczyzny wyczekującego na swą ukochaną, zostanie niewidoczny w samochodzie, do którego jednak zdecyduje się wsiąść Ewa. Zostaną kobiety, które siadły do kolacji, Joanna przysunie sobie talerzyk, Tekla sięgnie do półmiska z wędlinami. To, co na chwilę zakłóciło spokój tego domu, właśnie minęło. Pozostają stare smutki, wspomnienia, codzienność...
Znakomite przedstawienie, rewelacyjna gra wszystkich aktorek, nie wspomniałam jeszcze młodej Katarzyny Sawczuk jako Ewy i Małgorzaty Potockiej w roli Zofii. Chętnie obejrzę powtórkę, jeśli pojawi się na którymś z kanałów telewizyjnych i sięgnę do dramatu Zofii Nałkowskiej.
Komentarze
Prześlij komentarz