Dariusz Kortko, Jerzy Porębski - "Berbeka. Życie w cieniu Broad Peaku"
W 36 rozdziałach z dodaniem post scriptum autorzy przedstawiają sylwetkę Macieja Berbeki, himalaisty, który zginął w marcu 2013 roku, schodząc ze szczytu Broad Peaku. Dlaczego ta góra stała się jego przeznaczeniem, co znaczy, że „żył w jej cieniu”. To nawiązanie do zdarzeń o dwadzieścia pięć lat wcześniejszych. Wtedy Berbeka wchodzi na szczyt Broad Peaku i jest to pierwsze wejście zimowe w historii, tyle że dość szybko okazuje się, że to był „tylko” przedwierzchołek, Rocky Summit, niższy o 23 metry.
Książka
zaczyna się właśnie relacją z tego zdarzenia, zamyka zaś pokazaniem rodzinnej
wyprawy na górę, która zabrała męża i ojca. Pomiędzy tym jest życie Macieja
Berbeki we wspomnieniach jego najbliższych, przyjaciół, znajomych. Są ciekawe
wywiady przeprowadzone przez autorów książki. Cytują oni też nagrania rozmów
radiowych z wypraw, w których uczestniczył himalaista, przytaczają fragmenty książek
i artykułów internetowych dotyczących wspinaczki.
Nie bardzo
interesuję się tą tematyką, jedyną książką znaną mi wcześniej był… „Długi film
o miłości. Powrót na Broad Peak” Jacka Hugo-Badera. Postawiłam wielokropek, no
właśnie, to przecież relacja z wyprawy zorganizowanej przez Jacka Berbekę,
który postanowił odnaleźć ciało brata. Jeden z końcowych rozdziałów książki o
Macieju też jej dotyczy.
Dariusz
Kortko i Jerzy Porębski, poświęcając uwagę „człowiekowi gór”, piszą nie tylko o
wielkiej pasji, jaką było dla niego wspinanie się. Sporo miejsca zajmuje życie
prywatne, choć przecież toczyło się ono gdzieś pomiędzy kolejnymi wyprawami. Zastanowiły
mnie słowa prof. Jacka Hołówki o tym, że „powrót himalaisty do domu (…) jest
wymuszonym zanurzeniem w fikcję i fałszywą codzienność”. Może tak jest, choć,
czytając o życiu Berbeki, miałam wrażenie, że rodzina jest dla niego ważna, no
tak, ale czy najważniejsza? W cytowanej w książce wypowiedzi tak właśnie mówi,
ale jednocześnie zaznacza, że: „Każdy chce zajrzeć na drugą stronę lustra”.
W przerwach
„między górami” pracował w liceum Kenara i w Teatrze im. Witkacego, z którym
zawodowo była związana jego żona. Stąd też można poczytać trochę i o samym
twórcy „Niemytych dusz”, o jego wystawianych w Zakopanem sztukach, o „słynnym”
pogrzebie z 1988 roku.
Uważam, że
autorzy bardzo zajmująco piszą o Macieju Berbece, czyta się tę opowieść z
wielkim zainteresowaniem, trudno się od niej oderwać. Jest pięknie wydana,
ogromną zaletą są liczne zdjęcia, często zajmujące stronę lub nawet dwie,
dzięki temu można choć trochę wyobrazić sobie piękno górskich krajobrazów,
podpatrzeć bohatera w bazach i wśród bliskich.
Wysoko oceniam tę biografię, warto ją przeczytać. Nie ma tu jednoznacznych ocen, są pytania, a te wciąż się pojawiają, także i dziś, gdy trwa dyskusja na temat zimowego zdobycia K 2 przez Szerpów.
Komentarze
Prześlij komentarz