Joanna Bator - "Ucieczka niedźwiedzicy"
Cenię prozę Joanny Bator, znam jej wszystkie książki. Byłam ciekawa kolejnej, po wspaniałym "Gorzko, gorzko". Tu pewna niespodzianka, bo są to opowiadania, jednak te szesnaście tekstów w jakiś sposób łączy się ze sobą.
Bohaterowie, częściej bohaterki, miejsca, zdarzenia z przeszłości - przyglądamy się im, śledzimy powiązania, odkrywamy zależności.
Szybko okazuje się, że nie tylko w obrębie tej książki, bo już w pierwszym, tytułowym, opowiadaniu spotkamy "starą znajomą", to przecież Marianna Polna z "Gorzko, gorzko", pisarka z Podkowy Leśnej. To u niej pracowała Violetta, też bohaterka tej powieści. Ona zresztą też się pojawi "na chwilę".
Dużą przyjemność sprawiło mi również nawiązanie do jednej z moich ulubionych powieści - "Kafki nad morzem" Murakamiego.
Szybko okazuje się, że nie tylko w obrębie tej książki, bo już w pierwszym, tytułowym, opowiadaniu spotkamy "starą znajomą", to przecież Marianna Polna z "Gorzko, gorzko", pisarka z Podkowy Leśnej. To u niej pracowała Violetta, też bohaterka tej powieści. Ona zresztą też się pojawi "na chwilę".
Dużą przyjemność sprawiło mi również nawiązanie do jednej z moich ulubionych powieści - "Kafki nad morzem" Murakamiego.
Japonia będzie miejscem akcji jednej z opowieści, poza tym oczywiście Dolny Śląsk (Imbramowice, bardzo podoba mi się ta nazwa), Warszawa, Szwajcaria i Grecja.
Piękne miejsca i towarzyszący bohaterom smutek, określany przez Joannę Bator jako "krystaliczna, piękna emocja". Poszukiwanie swojego miejsca, próba oderwania się, choć na "trzy i pół godziny" (to tytuł opowiadania), od trudnego życia, które się prowadzi; stworzenie innej siebie. Dokonywanie wyborów, próba zaakceptowania siebie, zmierzenie się z przeszłością.
Pięknie pisze o tym autorka, gromadząc niektóre ze swych postaci na siódmym piętrze nieczynnego hotelu Sudety.
W "Ucieczce niedźwiedzicy" realizm sąsiaduje z fantazją, pewne zdarzenia nie są wyjaśnione do końca. Można samemu próbować je rozwikłać albo zwyczajnie zaakceptować to, co proponuje Bator.
Piękne opowieści, a może po prostu opowieść, są okazją, jak zwykle u tej autorki, do refleksji nad życiem, wyborami, których dokonujemy, nad rolą przypadku. Pozwalają uważniej spojrzeć na otaczający nas świat, dostrzec tych, którzy nie pasują, są inni, czasem określani jako dziwni czy dziwaczni.
Ostatnie opowiadanie to "Tikkun olam", czyli, jak doczytałam, "judaistyczna idea doskonalenia świata". Autorka mówi o niej dokładniej w wywiadzie w GW: "To codzienna angażująca troska o to, co żyje". Brzmi to niezwykle aktualnie.
Komentarze
Prześlij komentarz