Georgi Gospodinow - "Fizyka smutku"
Olga Tokarczuk powiedziała o "Fizyce smutku": "Przejmujące studium mitu, który dzieje się zawsze i wszędzie".W jej "Annie In w grobowcach świata" mieliśmy reinterpretację mitu o sumeryjskiej bogini miłości i wojny".
Podobnego zabiegu dokonuje Georgi Gospodinow, proponując zupełnie nowe spojrzenie na mit o Minotaurze. To nie potwór, a skrzywdzone i odrzucone przez matkę, Pazyfae, dziecko; potem zaś zdradzone przez Ariadnę, swoją przyrodnią siostrę.
To punkt wyjścia dla wielu opowieści, które przenikają się, zazębiają, przechodzą płynnie między latami i czasami. Łączy je osoba narratora, dziennikarza/pisarza. Wspomina głównie dzieciństwo; urodzony w 1968 roku pamięta lata komunistycznej Bułgarii, kraju biednego i smutnego. Widzi siebie jako dziecko, które spędzało godziny i dni czekając na rodziców.
Są tu opowieści o dziadkach sięgające czasów II wojny światowej, w których romantyzm splata się mocno z realizmem, czasem zaś skręca i w stronę magii. Nad tymi kolejnymi historiami unosi się duch empatii, a właściwie patologicznej empatii, którą diagnozuje u bohatera lekarz. Nazywa to nawet obsesyjnym syndromem empatyczno - somatycznym. To dlatego trapi go "smutek, tęsknota za czymś utraconym albo czymś, co nigdy się nie wydarzyło, co sięga do środka w ciemne korytarze przemilczanego".
Współodczuwanie bólu i smutku dotyczy nie tylko ludzi, także i zwierząt. Wiąże się też ze wspomnieniem przedmiotów, rzeczy, które odeszły, jak np. tamagotchi, magnetofony, kasety video. Powrót do przeszłości, tak silnie obecny w tej książce, znajdzie swoje wspaniałe rozwinięcie w "Schronie przeciwczasowym", który niedawno przeczytałam.
Tu, w "Fizyce smutku", jest rozdział pod takim tytułem; narrator przenosi się do piwnicy - schronu, może próbuje się schronić przed apokalipsą. Przed nastaniem roku 2000 wielu z nas miewało takie odczucia, mocno zresztą akcentowane w mediach.
W związku z tym sporo miejsca poświęca bohater kapsułom czasu, zastanawia się, co można w nich umieścić, jakie przesłanie dla przyszłości. A może zamiast urządzeń cyfrowych postawić na papier "dużo pewniejszy nośnik informacji". Zatem "pisać, pisać, pisać, zapisywać i przechowywać", bo "tylko książka jest wieczna". Zgadzam się z tym.
Wędruję więc po kolejnych stronach, zagłębiając się wraz z bohaterem w uliczki miasteczka T., do którego wraca po latach, wraca "do utraconej krainy dzieciństwa". Pisze, że to tam "wyświetla się wszystko to, co zobaczone".
"Fizyka smutku" wywołuje we mnie, gdy teraz po przeczytaniu przeglądam ją ponownie, chęć cytowania wielu wspaniałych zdań. Nie da się jednak tego zrobić, bo właściwie musiałabym całą przepisać.
"Przechadzam się sam sobotami i niedzielami świata, który w tych dniach jest bardzo rodzinny" - jak tu się nie zachwycić. Piękne jest np. gramatyczne zestawienie okresów życia - dzieciństwa i młodości z czasownikami, wieku średniego z rzeczownikami, zaś starości z przymiotnikami.
Czas, przemijanie, starość, śmierć, powroty do lat minionych, wspaniałe nawiązania do literatury, sztuki, historii, wzruszające opowieści z życia dziadków i rodziców, czasem zabawne zdarzenia z dzieciństwa, czasem dramatyczne - to wszystko jest u Gospodinowa. Właściwie to nawet dużo więcej, trudno tu wyznaczyć jakiś zakres tematyczny. Unosi się nad tym smutek, żal, nostalgia, melancholia...
"Co zostaje na końcu" - to pytanie rozbrzmiewa przed epilogiem tej niesamowitej książki.
Georgi Gospodinow w rozmowie z Michałem Nogasiem z 2019 roku powiedział: "Napisałem powieść o wykluczeniu i życiu na peryferiach świata"; dodał, że "nasze osobiste smutki, często sprawiające wrażenie niepowtarzalnych, są w zasadzie bardzo uniwersalne".
Czytajcie Georgi Gospodinowa!
Komentarze
Prześlij komentarz