Peter Heller - "Gwiazdozbiór Psa"



Po "Drodze" McCarth'ego od razu zaczęłam czytać powieść Petera Hellera.
Nie stawiam tych powieści na równi, bardziej podobała mi się rozbudowana wizja Hellera. Więcej w niej nadziei i kolorów. W "Drodze" widziałam tylko szarość i czerń. Tu jest przyroda, zieleń, są drzewa, ptaki, zwierzęta. Można uprawiać ogródek i łowić ryby, choć woda staje się coraz cieplejsza i "pstrągi odeszły".

Ludzi mało, podobnie jak w "Drodze", i też należy się ich wystrzegać, z pewnymi wyjątkami.
Ciekawie pokazana jest relacja głównego bohatera, Higa, z Bangleyem. Czy można ją nazwać przyjaźnią? W sumie raczej stronią od siebie, ale przecież, gdy zachodzi potrzeba, wspierają się nawzajem. Bardzo różnią się od siebie, w Higu jest "potrzeba opowiadania", "jakiegoś ożywienia tego martwego bezruchu przemożnego piękna". Strategią Bangleya jest "żeby zabić praktycznie wszystko co się rusza".

Hig, który jest tu narratorem, opowiada, co zdarzyło się wcześniej, przed dziewięcioma latami. Dowiadujemy się, że epidemia grypy i następująca po niej choroba krwi spowodowały masowe wymieranie ludzi. Pewnie przed epidemią koronawirusa myślelibyśmy o tym z powątpiewaniem, dziś już nie, choć pamięć roku 2020 powoli w nas cichnie.

Hig oblatuje swoją Cesną okolicę, pomaga niewielkiej grupie menonitów. Towarzyszy mu jego stary pies Jasper. Bardzo wzruszyła mnie ta pięknie pokazana czuła więź bohatera i jego wiernego towarzysza.
Szorstki i dość bezwzględny Bangley też kryje w sobie trochę uśpione może i nieokazywane na zewnątrz uczucia.
Ciekawie ukazuje autor potrzebę przełamania marazmu doskwierającego Higowi i zmierzenia się z tajemniczym sygnałem z odległego lotniska.

Nie jestem entuzjastką postapo, ale te dwie ostatnio przeczytane przeze mnie książki skłoniły mnie do refleksji nad kondycją człowieka, dokonywanymi przez niego w ekstremalnych warunkach wyborami. Oczywiście można sobie poczytać o tym, jak inni zachowują się, gdy trzeba zawalczyć o siebie czy najbliższych. Zobaczyć siebie w takich warunkach? Z tym już zdecydowanie trudniej, bo przecież, jak pisze Wisława Szymborska: "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono".

Komentarze