Krzysztof Varga - "Czardasz z mangalicą"
Ruszyłam w podróż z Vargą do ojczyzny jego ojca. Zaczęło się niestety od wypadku 30 km od Miszkolca, na szczęście ucierpiał tylko samochód. Potem już było bez przeszkód.
W dziewięciu opowieściach jest Budapeszt, Pecz, Kecskemet i wiele jeszcze pomniejszych miast, miasteczek, wsi. Jest i Serbia, a dokładnie Subotica, bo Varga ze Stasiukiem postanowili pokłonić się Danilo Kisowi, którego uważa za "jednego z największych pisarzy minionego szczęśliwie wieku".
Autor przygląda się mijanym pomnikom, cmentarzom, przy okazji opowiadając o przeszłości Węgier, o ich nieutulonym wciąż żalu i nostalgii za przedtrianońskim państwem. Tu Varga dostrzega podobieństwo do naszego rodzimego "napawania się narodowymi nieszczęściami".
Sporo miejsca w swych wędrówkach poświęca węgierskiej kuchni. Zajada się ciężkostrawnymi potrawami, dokładając do nich nieodmiennie różne rodzaje papryki. Ach te porkoloty, hurki, rakott krumple, bundas kenyery; nigdy nie jadłam, ale nazwy bardzo mi się podobają.
W tej, wydanej w 2014 roku książce, pisze Varga w rozdziale "Nienapisana powieść" o tym, że zaczął powieść rozgrywającą się w Budapeszcie, nawet zamieszcza jej fragment, ale nie dał rady i zrezygnował. Na szczęście okazało się, że nie do końca, bowiem w 2018 roku ukazała się, dla mnie najlepsza, jego powieść "Sonnenberg", gdzie Budapeszt zaistniał wspaniale jako równorzędny, obok Andrasa, bohater.
Lubię styl Vargi, podkreślam to przy okazji opinii o jego kolejnych książkach, odpowiada mi sarkastyczny, ironiczny, złośliwy nieraz ton.
Jednocześnie jest erudytą, mnóstwo czyta, ma świetny zmysł obserwacji, potrafi zajmująco opowiadać. Wiele dowiedziałam się z jego książki o historii Węgier, a i o dniu dzisiejszym jego mieszkańców również. Barwne opisy miejsc; cmentarza Farkasreti, puszty w Bugac, zamku Batorych, targowisk i wielu innych sprawiają, że choć poza pobytem w Budapeszcie lata temu nie znam tego kraju, widzę Węgry oczyma wyobraźni. No i do tego wspaniałe dygresje pisarza o literaturze, filmie, obrazach, muzyce.
Varga kolejny raz mnie nie zawodzi. Przy okazji polecam jego świetny felieton w Newsweeku nr 36/2023 na temat filmu o rotmistrzu Pileckim.
Komentarze
Prześlij komentarz