Victor Jestin - "Upał"
Na okładce
informacja: „krótka powieść o śmierci i miłości”; zgoda co do tego, że krótka,
zaledwie 134 strony i jeszcze sporo pustych miejsc na niektórych. Słowo powieść
za to raczej użyte na wyrost, bardziej stosowne byłoby opowieść. Śmierć i
miłość – tu też można mieć sporo wątpliwości, śmierć jest (chyba), ale czy
miłość? To bardziej poszukiwanie przygód, wrażeń, seksu.
Najbardziej
trafiony jest z pewnością tytuł. Debiutujący francuski autor oddał sugestywnie
duszną, wręcz klaustrofobiczną atmosferę nadmorskiego kempingu i to zarówno w
znaczeniu pogodowym, jak i emocjonalnym. Żar leje się z nieba, koniec sierpnia,
koniec wakacji, piasek parzy w stopy, pot ścieka po plecach.
Większość
nastolatków odziana w plażowe, skąpe stroje, tylko główny bohater Leonard woli
zostać w tiszercie, ma dość wątłe ciało. To on jest tu narratorem, jego oczyma
widzimy zdarzenia z dwóch dni. Siedemnastolatek niezbyt dobrze czuje się wśród
rówieśników. Większość z nich, on także, spędza dwa tygodnie z rodzicami i
rodzeństwem.
Wieczorami i
nocami próbują wyzwolić się spod ich kontroli; alkohol, jakieś narkotyki, seks.
Leo jest trochę z boku. W sumie niewiele możemy o nim powiedzieć. Poznajemy
okoliczności śmierci jego rówieśnika Oskara tak, jak przedstawia je Leonard.
Jest w tym coś dziwnego, nie do końca wyjaśnionego. Czy zdarzyło się naprawdę?
Jakaś tajemnica spowija to wydarzenie obserwowane przez bohatera. Jego reakcja
i dalsze postępowanie może budzić zdziwienie. Stąd pojawiające się pytanie, czy
to może był efekt wyobraźni Leo?
Chłopak
czuje się samotny, wyobcowany, zostaje sam ze swoją tajemnicą. Nie bardzo wie,
jak ma się zachować, co zrobić. Czasu na podjęcie decyzji nie ma za wiele,
pobyt na kempingu dobiega końca. Różowy królik bawiący plażowiczów, który tak
irytuje Leo, prowadzi swój zabawowy korowód. Nastolatek myśli: „Jeszcze
będziemy uciekać z tego kempingu jak z płonącego mieszkania i tylko różowy
królik dalej będzie tańczył”. Czy to refleksja nad katastrofą klimatyczną, czy
po prostu obraz wewnętrznych przeżyć bohatera zmagającego się z dręczącą go
tajemnicą?
„Nie
wiedziałem, czego chcę. Wyobrażałem sobie, że podejmuję działanie albo nic nie
robię, zawsze z tym samym dziwnym zdumieniem”. Te słowa oddają w jakiś sposób
stan wewnętrzny Leo, chłopaka, którego nie poznamy zbyt dobrze, jego sylwetka
jest w sumie dość powierzchownie nakreślona. Trudno nawet stwierdzić czy
czujemy do niego sympatię, czy też nie.
Jak się w
końcu zachowa? Co naprawdę zdarzyło się, i czy rzeczywiście zdarzyło, na
kempingu we francuskich Landach? Próbowałam szukać odpowiedzi, choć może
właściwie na ich szukaniu trzeba tu poprzestać?
Jak na debiut dwudziestopięcioletniego Victora Jestina jest to ciekawa
książka.
Komentarze
Prześlij komentarz