Tomasz Jastrun - "Dom pisarzy w czasach zarazy"



Tomasz Jastrun opowiada historię domu przy ulicy Iwickiej w Warszawie. Zamieszkali tam po wojnie pisarze, poeci, krytycy; często przeprowadzili się z Łodzi. Tu, w stolicy, chcieli być bliżej centrum, byli zresztą potrzebni władzy jako "inżynierowie dusz ludzkich".

Autor urodził się tam w 1950 roku jako syn dwojga poetów, Mieczysława Jastruna i Mieczysławy Buczkówny. Pokazuje swoje dzieciństwo, wzrastanie wśród ludzi o nazwiskach znanych nam z podręczników literatury i historii. Pisze o tym, co sam zapamiętał, ale wspiera się oczywiście mnóstwem materiałów, m.in. "Dziennikiem" swego ojca.

Widzimy w tych relacjach stopniowo odbudowującą się stolicę, ale głównie jest tu ukazany proces kształtowania się nowego ustroju, przekonania do jedynie słusznej linii partii. Twórcy mieli tu swoje ważne zadanie. Służyć temu miały, jak pisze Jastrun, "nieustanne spotkania, zebrania, bankiety, wódeczki, partyjne obrady, w końcu pranie duszy i samokrytyki".

Stopniowo zaczynają się jednak rodzić wątpliwości. Autor pokazuje ten proces na przykładzie swoich rodziców, głównie ojca, bardziej zaangażowanego politycznie. Wyznaje on w 1958 roku: "Zmiażdżył mnie i odarł z duszy socjalizm (...) Nie znam ideologii, która by równie skutecznie wypatraszała z duszy, z wyobraźni, z prawdy".
Wcześniej, jak wielu, uwierzył w słuszność nowych założeń. Na pewno ogromny wpływ miała tu wojna; po niej ludzie chcieli po prostu żyć, dali się zarazić wzniosłym hasłom, często pięknym skądinąd.

Książka Jastruna daje możliwość wniknięcia w tamten powojenny, niełatwy, nie tylko mroczny, skażony "zarazą", ale i czas radości, drobnych i zwyczajnych.
Nie brak tu i anegdot, małych niedyskrecji, tych większych żona dozorcy Badowskiego do końca nie chce zdradzić, mówiąc: "W naszym domu panował spokój jak nigdzie, dobrze wszyscy ze sobą byli".
To oczywiście zbyt idylliczna wizja, bo autor przytacza też wiele sporów i kłótni toczonych w domu przy Iwickiej. Ot, zwykłe życie.

Jak wspomniałam, w książce autor przywołuje wiele źródeł, fragmenty utworów z tamtych lat, wypowiedzi znanych osób. W drugiej części znalazły się rozmowy z niektórymi bohaterami pierwszej części przeprowadzone w schyłkowym okresie PRL-u. Przyznam, że są one mniej zajmujące, rozmówcy często zasłaniają się niepamięcią. Może i tak być z racji ich wieku, choć ma się wrażenie, że o pewnych sprawach woleliby zapomnieć. Bywa, że powtarzają się tu też treści z pierwszej części książki.

Ogromną zaletą są czarno - białe zdjęcia, jest ich sto dwadzieścia. Taką liczbę podaje Tomasz Jastrun w bardzo ciekawym wywiadzie w GW z dn. 19.09.2020 r. Dodaje, że "ilustrują one tamten czas, na chwilę zatrzymany, który już rozpada się i rozsypuje w pył".

Komentarze