Wanda Żółcińska - "Najdroższa"

Bardzo nam się podobało, prawda, najdroższa? Tak mogłaby powiedzieć bohaterka debiutanckiej powieści Wandy Żółcińskiej, która zwraca się do… właśnie do kogo? Kim jest najdroższa? Dlaczego Sonia ( imię to pojawi się dopiero na przedostatniej stronie książki ) szuka u niej akceptacji swych decyzji i wyborów.

Czy jest samotna i rozmawia ze sobą, czy to echa przeżyć z dzieciństwa? Dochodzę do wniosku, że po lekturze powieści mam wiele pytań i mimo powtórnego przeglądania nie znajduję oczywistych odpowiedzi. Przyznam, że to właśnie bardzo mi się w „Najdroższej” podoba. Ta nieprzewidywalność akcji, nieoczywistość postępowania głównej bohaterki, to jej rozedrganie wewnętrzne, niemożność podjęcia pewnych decyzji.

Zastanawiałam się, czy poradzi sobie ze wszystkim i jak pokieruje swym losem, uwikłana w dwa związki, jeden z żonatym mężczyzną, odpowiedzialna za matkę chorą na Alzheimera. Pracuje w korporacji, co też nakłada na nią wiele obowiązków. Co jakiś czas ożywają wspomnienia z dzieciństwa, trzeba dodać niełatwego.

Bohaterka boi się, że nie poradzi sobie, zapomni o czymś, nie dopilnuje. Myśli, czy zdać się na pomoc Augusta? A co w takim razie z Celestyńskim? A Ona, czyli matka, jak długo da radę mieszkać sama, z opiekunką, co z kotem Myszonem?

I znów wracam do pytań. Oczywiście na część z nich poznałam odpowiedź. Wiem jednak, że za jakiś czas znów przeczytam tę książkę i będę się zastanawiać, o co chodziło w liście napisanym przez matkę. Poszukam w tekście, czy bohaterka cierpi na depresję, czy to może po prostu przemęczenie.

A może nie muszę tak do końca wszystkiego drążyć, prawda, najdroższa? Może pozostać z pewną tajemnicą, jaka kryje się w powieści Żółcińskiej, napisanej doskonale; pięknym językiem, świetnie oddającej nastroje młodej kobiety. Krótkie, urywane, często jednowyrazowe zdania, dużo pytających, narracja pierwszoosobowa. Oszczędne dialogi, niepokojąca okładka.


Cieszę się, że mam tę książkę, zapamiętam nazwisko autorki i liczę na jej kolejne dobre książki.

Komentarze