Książki na wakacje
W czasie wakacji bardzo lubię poczytać dobre kryminały. Jestem fanką Agathy Christie, więc szukam, czy nie znam jeszcze jakiegoś tytułu. Z reguły okazuje się, że nawet jak tytuł brzmi nieznajomo, to po kilku kartkach już wiem, że kiedyś czytałam. Nie przeszkadza mi to jednak i z chęcią "tropię" mordercę kolejny raz. Lubię specyficzny klimat powieści Christie, powolne tempo życia w posiadłościach miejskich i wiejskich, celebrowanie posiłków, spacery, spotkania, przyjazdy gości i to napięcie związane z kolejną zbrodnią.
Najbardziej podobają mi się powieści, w których pojawia się Herkules Poirot. Cenię też pannę Marple. Moim ulubionym kryminałem jest "Pięć małych świnek". Znakomity detektyw odkrywa w nim tajemnicę morderstwa znanego malarza Amyasa Crale'a sprzed 16 lat.
Wyróżniłabym też "I nie było już nikogo" i "Pułapkę na myszy".
W tym roku polecono mi serię kryminałów z Agathą Raisin, przeczytałam "Agathę Raisin i zakopaną ogrodniczkę". Nawet trochę przypominała w klimacie powieści z panną Marple, ale oczywiście daleko jej do znakomitej poprzedniczki. Czytało mi się lekko, łatwo, szybko (niewielka książeczka) i dość przyjemnie. Sięgnęłam po drugą: "Agatha Raisin i martwa znachorka" i wiem, że wystarczy. Więcej tej serii czytać nie będę, zaczęło być nudno, przewidywalnie, główna bohaterka jest raczej denerwująca w tropieniu morderców i zajęta romansowaniem, co nie jest przedstawione ciekawie.
Po małej porcji kryminałów sięgnę po klasykę. Przeczytam w końcu "Czarodziejską górę" Manna. Miałam to zrobić już po "Castorpie" Huellego. Teraz na pewno uzupełnię tę lukę. W kolejce czeka też "Zabić drozda".
Teraz czytam "Sońkę" Karpowicza, na którą czekałam w bibliotece prawie rok. Niezwykle poruszająca jest ta powieść i na pewno nie w klimacie wakacyjnym. To bolesna literatura, taką jednak lubię najbardziej i cenię najwyżej.
Zatem, choć wakacje w pełni, upał, rozleniwienie ogólne - czytajmy koniecznie - na plaży, w podróży, nad jeziorem i gdzie tam jesteśmy.
Miłego wypoczywania.
Najbardziej podobają mi się powieści, w których pojawia się Herkules Poirot. Cenię też pannę Marple. Moim ulubionym kryminałem jest "Pięć małych świnek". Znakomity detektyw odkrywa w nim tajemnicę morderstwa znanego malarza Amyasa Crale'a sprzed 16 lat.
Wyróżniłabym też "I nie było już nikogo" i "Pułapkę na myszy".
W tym roku polecono mi serię kryminałów z Agathą Raisin, przeczytałam "Agathę Raisin i zakopaną ogrodniczkę". Nawet trochę przypominała w klimacie powieści z panną Marple, ale oczywiście daleko jej do znakomitej poprzedniczki. Czytało mi się lekko, łatwo, szybko (niewielka książeczka) i dość przyjemnie. Sięgnęłam po drugą: "Agatha Raisin i martwa znachorka" i wiem, że wystarczy. Więcej tej serii czytać nie będę, zaczęło być nudno, przewidywalnie, główna bohaterka jest raczej denerwująca w tropieniu morderców i zajęta romansowaniem, co nie jest przedstawione ciekawie.
Po małej porcji kryminałów sięgnę po klasykę. Przeczytam w końcu "Czarodziejską górę" Manna. Miałam to zrobić już po "Castorpie" Huellego. Teraz na pewno uzupełnię tę lukę. W kolejce czeka też "Zabić drozda".
Teraz czytam "Sońkę" Karpowicza, na którą czekałam w bibliotece prawie rok. Niezwykle poruszająca jest ta powieść i na pewno nie w klimacie wakacyjnym. To bolesna literatura, taką jednak lubię najbardziej i cenię najwyżej.
Zatem, choć wakacje w pełni, upał, rozleniwienie ogólne - czytajmy koniecznie - na plaży, w podróży, nad jeziorem i gdzie tam jesteśmy.
Miłego wypoczywania.
Komentarze
Prześlij komentarz