Bartek Rojny - "Parafil"
Autorzy kryminałów przyzwyczaili czytelników, że prowadzący śledztwo to często ludzie mający problemy: alkoholowe, narkotykowe, nikotynowe, rodzinne itp. Wygląda na to, że jeśli pracuje się przy wyjaśnianiu zagadek kryminalnych, tak musi być. Nic zatem nowego nie zaproponował w tym względzie młody autor (skrywający się pod pseudonimem) ze Śląska. Tam też osadził akcję swej powieści. Jej główni bohaterowie to podkomisarz Helena Sawicka i ekspert od dewiacji seksualnych Witold Weiner. Obojgu, najogólniej rzecz biorąc, nie układa się w życiu. Razem tropią seryjnego mordercę.
Rojny nie
szczędzi czytelnikowi drastycznych (mało powiedziane) opisów w relacjach morderca
– ofiara. Włos jeży się na głowie ze zgrozy, gdy się to czyta. Mam poczucie, że
zgromadzone tu zostało „całe zło tego świata”. Sceneria zdarzeń przyprawia o
mdłości (podobnie jak Weinera, ale on ma traumę z przeszłości); brud, smród,
zgnilizna, bohaterowie niechlujnie ubrani. Takim jaśniejszym akcentem jest
chyba kot Dumbledor.
Śledztwo
jakoś się toczy, dość nieśpiesznie, z fałszywymi tropami, ale w końcu z
powodzeniem. Doktor Weiner raczy nas uczonymi wywodami na temat asfiksjofilii
autoerotycznej, parafilii, BDSM… Jest jeszcze forum seksfera i rudowłosa
seksuolożka Ada. Miało być zapewne ekscytująco, niestety według mnie nie bardzo
się udało. Epatowanie wynaturzeniami zdecydowanie przewodzi i nie mam ochoty na
czytanie o psychopatach.
Ponieważ
jednak zdecydowałam się na udział w przedpremierowym wyzwaniu recenzenckim,
przeczytam drugi tom cyklu o Witku Weinerze. Może będzie lepiej?
Komentarze
Prześlij komentarz