Annie Ernaux - "Lata"



Tegoroczna noblistka, Annie Ernaux, okazała się bardzo mało znana w naszym kraju, choć określa się ją jako "jedną z najważniejszych współczesnych pisarek francuskich".Wypożyczyłam jedyną jej książkę, która była w katalogu mojej biblioteki. To "Miejsce", mikropowieść wydana w 1989 roku. Podobała mi się, interesująco pokazane zostały relacje autorki z ojcem, jej życie w niewielkim miasteczku i wyrwanie się ze swego środowiska. Czułam jednak niedosyt, to tylko 51 stron.
Nagroda Nobla sprawiła oczywiście, że wzrosło zainteresowanie Annie Ernaux, zaczęto ją wydawać, moja biblioteka zakupiła "Lata" i "Bliskich".

Jestem właśnie po lekturze "Lat" i przyznaję, że wzbudziły mój zachwyt. Najpierw są tu opisane obrazy, które znikną, ich wspomnienie kończą przejmujące dla mnie zdania, m.in. takie: "W rozmowach przy świątecznym stole będzie się tylko imieniem coraz bardziej pozbawionym twarzy, aż zniknie się w anonimowej masie odległego pokolenia".
Dalej noblistka wraca pamięcią do roku 1941 i pierwszego zdjęcia dziecka. Pięknie je opisuje, podobnie jak i następne; odmierzają czas, pojawia się na nich dziewczynka, dziewczyna, kobieta, matka, babcia. Przyglądamy się im oczyma narratorki i jednocześnie autorki, bo to przecież proza autobiograficzna.
Właśnie narracja jest tu bardzo ciekawie prowadzona. Pisarka najczęściej wypowiada się jako "my", zabierając głos niejako w imieniu swego pokolenia. Czasem jest też i bezosobowe "rosło się", "czekało się".

Mamy więc okazję śledzić kolejne przemiany dokonujące się we francuskim społeczeństwie. Jest tu moc obrazów pokazujących, jak zmienia się życie ludzi od lat powojennych do współczesności.
Widzimy to często na przykładzie obrazów rodzinnych niedzielnych obiadów, podczas których poruszane są tematy ważne dla jego uczestników. Widać, jak powoli oddala się wspomnienie wojny. Jest tu masa trafnych spostrzeżeń.
Trzeba naprawdę bardzo dużych umiejętności pisarskich, by przecież w niewielkiej objętościowo książce (237 stron), zawrzeć opowieść o Francji, o ważnych dla jej historii przemianach dokonujących się od lat powojennych. Oprócz istotnych dla swego kraju wydarzeń autorka przywołuje też te ze świata, np. zamach z 11 września 2001 roku.

Wraz z kolejnymi stronami więcej miejsca poświęca sprawom swego pokolenia, siebie widząc już raczej poprzez zdjęcia, też coraz rzadsze.
Pojawiają się refleksje związane z wiekiem, ze starością, chociaż tu Ernaux zauważa, że "nie starzeliśmy się", bo "żadna z rzeczy dookoła nas nie trwała wystarczająco długo, żeby się zestarzeć, były coraz szybciej zastępowane kolejnymi".

Pisząc w swojej książce o tym, że zamierza stworzyć "opowieść spisaną w czasie przeszłym niedokonanym", noblistka informuje czytelnika konkretnie, że nie będzie tu "ja" tylko "my" i "się". W zakończeniu znów powraca do obrazów, które chce uratować.

"Lata" to piękna opowieść o czasie, "w którym się już nigdy nie będzie".

Komentarze