Claudia Pineiro - "Czas much"

W sierpniu ubiegłego roku sięgnęłam po "Katedry" Claudii Pineiro. Od tej pory przeczytałam jeszcze cztery jej powieści. Włączyłam autorkę do grona moich ulubionych.
"Czas much" dedykuje ona swojej córce, ale i wszystkim córkom. To, myślę, dość znacząca dedykacja biorąc pod uwagę treść powieści.

Podobnie jak w dotychczasowych przeczytanych przeze mnie na pierwszym planie są kobiety. To one są bohaterkami, mężczyźni pozostają w tle.
Główną postacią jest tu Ines, która wychodzi z więzienia, gdzie spędziła piętnaście lat. Nie miała właściwie przez ten czas kontaktu ze światem zewnętrznym i teraz musi się oswoić z nową rzeczywistością. Można powiedzieć, że bierze sprawy w swoje ręce, zmienia nazwisko, zakłada firmę "MMM, bezpieczne zwalczanie szkodników". MMM oznacza śmierć, kobiety, muchy. Jej przyjaciółka z więzienia i wspólniczka, Rączka, zakłada "MMM agencję detektywistyczną".
Relację między nimi określiłabym mianem siostrzeństwa, choć jedna z nich bardzo chciałaby zmienić jej charakter na zdecydowanie bliższy.

Czytałam tę powieść, nie sprawdzając wcześniej, że jej początek jest w innej pt. "Twoja" wydanej razem z "Elena wie". Jednak, gdy już zaczęłam, nie było szans, abym ją odłożyła.
W "Czasie much" jest sporo nawiązań do "Twojej" i to pozwoliło mi mieć jakieś wyobrażenie na temat tego, co się wcześniej wydarzyło i w konsekwencji czego Ines trafiła za kraty.
Gdy wychodzi na wolność, stwierdza, że "straciła kluczowe lata - lata, podczas których, jak mówią, świat fiknął kozła, bo kobiety wyszły na ulice i zdołały sporo wywalczyć". Ines trochę w to powątpiewa, ale ma zamiar sprawdzić.
Uczy się, jak być "nową kobietą". Ma wsparcie Rączki, wszystko zaczyna się powoli układać. Więcej o treści nie piszę, zwłaszcza że włącza się tu wątek kryminalny. W sumie nic dziwnego, w końcu Rączka ma agencję detektywistyczną.

Jest to bardzo zajmująca powieść, w której głos ma narrator w trzeciej osobie, w pierwszej - to Ines i mamy też narrację w 1 osobie liczby mnogiej.
Świetne są rozdziały wprowadzane fragmentami kwestii chóru z "Medei" Eurypidesa. Zawierają dyskusje kobiet na temat feminizmu, roli kobiety, macierzyństwa. Są tu cytaty z książek przetłumaczonych na język polski, np. M. Duras "Pisać", A. Davis "Kobiety, rasa i klasa", jak i nieprzetłumaczonych, np. M. Mies czy N. Ginzburg.
Z książki Davis przytoczone jest zdanie, pod którym, jak sądzę, pewnie większość by się podpisała:" Niewidoczne, powtarzalne, nużące, bezproduktywne, nietwórcze - oto przymiotniki, które doskonale oddają charakter prac domowych".

Pineiro porusza w swej książce wiele istotnych kwestii związanych z postrzeganiem kobiet w społeczeństwie argentyńskim, z relacjami w małżeństwie, porozumieniem, a może raczej jego brakiem, na linii matka - córka. Stawia pytanie, za Florencią Angilettą, czy kobieta to musi być wciąż synonim matki.
Znalazło się też tu miejsce na tematykę tranzycji.

Oczywiście, zgodnie z tytułem, są tu i muchy, dużo much. Wywody entomologiczne zajmują sporo miejsca i czytałam jest z dużym zainteresowaniem. Niby zwykła, uciążliwa, brzęcząca, ale Ines w więzieniu sporo o nich się dowiedziała z różnych fachowych lektur i dzieli się swoją wiedzą z czytelnikami. Może trzeba by spojrzeć na muchy nieco łaskawszym wzrokiem?

Całość świetna, bardzo polecam prozę Pineiro, czytajcie!

Komentarze