Claudia Pineiro - "Okruchy szczęścia"
"Szczęście jako obraz, który można kontemplować w milczeniu"; "być może jest też chwilą wymagającą uważnej obecności, jakimkolwiek momentem, w którym słowa są zbędne, bo potrzeba ich zbyt wiele, żeby móc o tym opowiedzieć".Z pewnością nie jest to stan permanentny, choć tak często życzymy sobie tego przy różnych okazjach. Doświadczamy jego "okruchów" - mniejszych czy większych. Bohaterka powieści Pineiro raczej mniejszych, choć jej matka często powtarzała: "Ty to masz szczęście".
Mary Logan opowiada nam swoją historię. Zaczyna od wspomnienia z przeszłości; pewnego zdarzenia na przejeździe kolejowym. Ten rozdział będzie co jakiś czas wracał wzbogacany o nowe szczegóły.
Już wiemy, czujemy, że to, co wtedy tam zaszło, będzie miało decydujący wpływ na życie bohaterki.
Zanim stała się Mary Logan, była Marilą Laurią, a wcześniej Marią Eleną Pujol. Co sprawiło, że patrzy na siebie jak na trzy różne osoby? Dlaczego decyduje się na powrót po dwudziestu latach do rodzinnego kraju, do miasta, z którego uciekła?
Wciąż pozostała "kobietą zranioną" i to właśnie "o bólu, rozpaczy, ucieczce, rozpadaniu się na tysiąc kawałków..." pisze w pierwszej osobie, bo wg niej tylko taką formę może przybrać jej opowieść.
Po dramatycznym zdarzeniu zdecydowała się na krok, który może wydać się niezrozumiały, ale łatwo oceniać innych, gdy samemu nie znalazło się w takiej sytuacji. Tu przypominam Wisławę Szymborską i jej "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono".
Gdy nie znalazła wsparcia u bliskich, jedynie bardzo nieliczni próbowali jej pomóc, podjęła decyzję, która zaważyła na jej dalszym życiu. Sprawiała ból właściwie każdego dnia. Jak bohaterka Tennessee Williamsa mogła jednak "wierzyć w uprzejmość nieznajomych".
Claudia Pineiro nie zawodzi mnie, jej kolejna, niestety już ostatnia z siedmiu przetłumaczonych na język polski, powieść jest bardzo zajmująca. Podobnie jak inne skłania do wielu przemyśleń, pokazuje realia życia w argentyńskim mieście, gdzie np. matki odprowadzają, czy częściej odwożą, dzieci do szkoły, a potem spotykają się na kawie, gdzie dzieci wcześnie zaczynają edukację.
Proza Claudii Pineiro zainteresowała mnie bardzo od pierwszej powieści, która przeczytałam, były to "Katedry".
Tłumaczem jej książek, poza "Klątwami" i "Okruchami szczęścia", jest Tomasz Pindel. Polecam jego artykuł poświęcony argentyńskiej pisarce w "Tygodniku Powszechnym" z dnia 19.06. 2024 roku. Określa ją tam jako: "autorkę kryminałów", "pisarkę społecznie zaangażowaną", "mistrzynię społecznej wiwisekcji" i "wytrawną literacką psycholożkę".
Oczywiście zgadzam się z nim i czekam teraz z niecierpliwością na kolejne książki, które zostaną przetłumaczone. Mam nadzieję, że te siedem to nie wszystkie w jej dorobku. A nawet jeśli tak, to ufam, że pisze kolejne, wszak jest, jak pisze Pindel, "najchętniej czytaną i tłumaczoną pisarką z Argentyny".
Jesteś prawdziwą fanką Claudii Pineiro :)
OdpowiedzUsuń